„Biuletyn opozycji” (bolszewików-leninowców) nr 60-61, grudzień 1937 r.
Światowy ruch społeczny trawi przerażająca choroba. Nosicielem zarazy jest Komintern czy też, dokładniej, GPU, dla którego aparat Kominternu służy tylko w charakterze zasłony. Wydarzenia ostatnich miesięcy w Hiszpanii pokazały, do jakich zbrodni zdolna jest rozpasana i zdemoralizowana do ostateczności moskiewska biurokracja i jej najemnicy ze zdeklasowanych międzynarodowych odpadów. Nie chodzi o „przypadkowe” zabójstwa i nie o „przypadkowe” fałszerstwa. Chodzi o zmowę przeciwko światowemu ruchowi robotniczemu.
Moskiewskie procesy były możliwe, rzecz zrozumiała, tylko przy totalitarnym reżymie, kiedy GPU dyktuje zachowanie się zarówno podsądnym, prokuratorowi jak i obrońcom. Jednak te sądowe fałszerstwa od samego początku były w założeniu punktem wyjścia do niszczycielskiej kampanii przeciwko przeciwnikom moskiewskiej kliki na arenie światowej. 3 marca Stalin wygłosił na plenum Komitetu Centralnego WKP mowę, w której ogłosił, że „Czwarta Międzynarodówka składa się w dwóch trzecich ze szpiegów i dywersantów”. Już to bezczelne, prawdziwie stalinowskie oświadczenie jasno wskazywało, co ma na celu kremlowski Kain. Jednak jego zamysły bynajmniej nie ograniczają się do ram Czwartej Międzynarodówki. W Hiszpanii do „trockistów” został zaliczony POUM, który toczył z Czwartą Międzynarodówką nieprzejednaną walkę. W ślad za POUM przyszła kolej na anarcho-syndykalistów a nawet lewicowych socjalistów. Teraz do trockistów zalicza się już wszystkich tych, którzy protestują przeciwko rozprawie z anarchistami. Fałszerstwa i zbrodnie narastają w straszliwym postępie. Poszczególne, wyjątkowo skandaliczne drobiazgi, można oczywiście uznać za skutek nadgorliwości. Cała jednak robota w całości jest ściśle scentralizowana i prowadzona według planu, opracowanego na Kremlu.
21 kwietnia w Paryżu obradowało plenum nadzwyczajne Komitetu Wykonawczego Kominternu z udziałem najbardziej zaufanych przedstawicieli 17. najważniejszych sekcji. Obrady miały ściśle tajny charakter. Do światowej prasy przemknęła tylko krótka informacja o tym, że praca plenum poświęcona była międzynarodowej walce z trockizmem. Instrukcje przysłane zostały z Moskwy, bezpośrednio od Stalina. Ani dyskusje, ani decyzje nie zostały opublikowane. Jak wynika z otrzymanych przez nas informacji i wszystkich następnych wydarzeń, owe tajemnicze plenum było w gruncie rzeczy zjazdem najbardziej odpowiedzialnych międzynarodowych agentów GPU, w celu przygotowania kampanii międzynarodowych oskarżeń, donosów, porwań i zabójstw przeciwko przeciwnikom stalinizmu w ruchu robotniczym wszystkich części świata.
W czasie procesu Zinowjewa-Kamieniewa (sierpień 1936 r.) w szeregach Kominternu były jeszcze wahania. Mimo wysiłków starych najemników GPU w rodzaju Jaquesa Duclosa we Francji, nawet nawykłe już do wielu spraw kadry Kominternu nie spieszyły się z wejściem w bagno, zroszone świeżą krwią. Jednak w ciągu następnych miesięcy opór został złamany. Cała prasa Kominternu, którą Stalin trzyma w złotej obroży, została wciągnięta w orgię oszczerstw, bezprzykładną pod względem podłości i wulgarności. Dyrygentura należała, jak zawsze, do emisariuszy Moskwy w rodzaju Michaiła Kolcowa, Willi Münzenberga i innych łajdaków. „Prawda” przekonująco obiecywała, że czystka w Hiszpanii zostanie przeprowadzona równie bezlitośnie, jak w ZSRR. Za słowami poszły czyny: podrobiony dokumenty przeciwko POUM, zabójstwa anarchistycznych pisarzy, zabójstwo Andreu Nina, porwanie Erwina Wolfa, porwanie Marka Reina, dziesiątki mniej głośnych zabójstw ciosem w plecy lub zza węgła, osadzenia w eksterytorialnych więzieniach Stalina w Hiszpanii, trzymanie w tych więzieniach ludzi w specjalnych szafach, pobicia, w ogóle wszelkie fizyczne i moralne tortury pod przykrywką nieprzerwanych, wulgarnych, jadowitych, prawdziwie stalinowskich oszczerstw.
W Hiszpanii, gdzie tak zwany republikański rząd służy za legalną tarczę dla kryminalnych szajek stalinizmu, GPU znalazło najbardziej sprzyjającą arenę dla wykonania dyrektyw kwietniowego plenum. Sprawa nie ograniczyła się jednak do Hiszpanii. Francuskiemu i brytyjskiemu sztabowi wojennemu przekazane zostały, jak widać z publikacji samego Kominternu, jakieś tajemnicze dokumenty o „spotkaniu Trockiego z Rudolfem Hessem”. Czeskiemu sztabowi wojennemu wręczona została sfałszowana korespondencja, mająca na celu wykazanie związku starego niemieckiego rewolucjonisty Antona Grylewicza z Gestapo. Tajemnicze akty terrorystyczne w Paryżu, o których GPU mogłoby zapewne co nieco powiedzieć francuskiej policji, Jaques Duclos próbuje powiązać z „trockistami”. W Lozannie zabity został 4 sierpnia Ignacy Reiss tylko dlatego, że - przerażony zbrodniami Stalina - publicznie zerwał z Moskwą. Część zabójców Reissa została aresztowana. To członkowie Kominternu i agenci GPU z grona rosyjskich białogwardzistów. Śledztwo francuskich i szwajcarskich władz sądowych daje wszelkie podstawy by przypuszczać, że ta sama banda dokonała całego szeregu nie wykrytych wcześniej zbrodni. Białogwardziści służą Stalinowi do zabójstw, tak jak służą mu w charakterze oskarżycieli (Wyszyński), w charakterze publicystów (M. Kolcow, Zasławski i inni) albo w charakterze dyplomatów (Trojanowski, Majski i braciszkowie).
Ledwie rozpoczęto działania wojenne na Dalekim Wschodzie, jak Stalin ruszył z niszczycielską kampanią przeciwko swoim rewolucyjnym przeciwnikom w Chinach. Metoda jest ta sama, co w Hiszpanii. Sprzedając Czang Kaj-szekowi, jak i Negrinowi, produkty radzieckiego przemysłu po wysokiej cenie, Stalin, z uzyskanego w ten sposób dochodu opłaca swoich falsyfikatorów, gazetowych łajdaków i najemnych zabójców. 5 października w nowojorskim „Daily Worker” ukazała się depesza z Szanghaju, oskarżający chińskich „trockistów” z Kuangxi o sojusz z japońskim sztabem. „Daily Worker” jest organem GPU w Nowym Jorku, jego szanghajski korespondent jest agentem GPU, wykonującym postanowienia kwietniowego plenum. Poinformowane źródła chińskie tymczasem wyjaśniały, że w Kuangxi nie było i nie ma trockistowskiej organizacji („Socialist Appeal”, 16 października).
Nie zmienia to jednak sprawy: szanghajska depesza oznacza, że w Chinach otwarto rozdział sfałszowanych dokumentów, porwań „trockistów” i zabójstw zza węgła. W więzieniach Czang Kaj-szeka także i wcześniej siedziało nie mało nieposzlakowanych rewolucjonistów. Ich życiu zagraża teraz bezpośrednie niebezpieczeństwo ze strony Stalina.
Kanadyjski komunista Henry Bitti, który przez cztery miesiące brał udział w hiszpańskich walkach w charakterze woluntariusza i odesłany następnie przez samą milicję do ojczyzny w charakterze agitatora, opowiedział niedawno na łamach prasy, jak partia kanadyjskich stalinowców zmuszała go na publicznych zebraniach do opowiadania, że trockiści w Hiszpanii „dobijają rannych milicjantów”. Przez jakiś czas Bitti wykonywał, zgodnie z jego słowami, ten potworny rozkaz, „podporządkowując się partyjnej dyscyplinie”, tj. decyzjom tego samego poufnego plenum, którym kierował Stalin. Teraz, kiedy Bitti wyrwał się z zatrutej atmosfery Kominternu na świeże powietrze, został oczywiście ogłoszony szpiegiem i dywersantem, możliwe nawet, że za jego głowę wyznaczono już cenę. Na takie przedsięwzięcia Stalin nie skąpi: same wydatki techniczne na zabójstwo Ignacego Reissa stanowiły 300 tysięcy franków.
Dla ukrycia czy usprawiedliwienia tych zbrodni dziesiątki zagranicznych burżuazyjnych dziennikarzy szkoły Waltera Duranty i Louisa Fischera są na utrzymaniu GPU. Kto potrafi czytać między wierszami, dla tego nie będzie tajemnicą, że przyjazno-krytyczno-dwuznaczne depesze i artykuły z Moskwy, podpisane „niezależnym” nazwiskiem, nierzadko z uwagą „bez cenzury”, napisane są w gruncie rzeczy pod dyktando GPU i mają za zadanie pogodzenie światowej opinii społecznej ze złowieszczą figurą kremlowskiego Kaina. Tego rodzaju „niezależni” dziennikarze różnią się od panów Duranty tylko tym, że kosztują drożej. Ale zmobilizowano nie tylko reporterów. Pisarze o głośnych lub znanych nazwiskach, jak Romain Rolland, nieboszczyk Barbusse, Malraux, Heinrich Mann czy Feuchwanger są w gruncie rzeczy stypendystami GPU, które szczodrze opłaca „moralne” przysługi tych przyjaciół za pośrednictwem Państwowego wydawnictwa.
Inaczej, choć niewiele lepiej, wygląda sprawa z przywódcami Drugiej Międzynarodówki i Międzynarodówki Związków Zawodowych. Z powodów o charakterze dyplomatycznym bądź wewnętrzno-politycznym Leon Blum, Jean Jauhaux, Vandervelde i ich współbojownicy w innych krajach zorganizowali w pełnym tego słowa znaczenia zmowę milczenia wokół zbrodni stalinowskiej biurokracji, zarówno w ZSRR, jak i na arenie światowej. Negrin i Prieto wręcz współpracują z GPU. Wszystko to - pod sztandarem obrony „demokracji”!
Wiemy: wróg jest silny; ma długie ręce; w jego kieszeniach brzęczy złoto. Kryje się za autorytetem rewolucji, którą dławi i hańbi. Wiemy też co innego: jak silny byłby wróg - nie jest wszechmocny. Pomimo kasy, aparatu i falangi „przyjaciół” Kremla, prawda zaczęła torować sobie drogę do świadomości robotniczych mas całego świata. Pijany bezkarnością Stalin wyraźnie przekroczył granicę, którą ostrożność narzuca nawet najbardziej uprzywilejowanemu zbrodniarzowi. Oszukiwać tak bezczelnie można tylko tych, którzy sami chcą być oszukani: do tej kategorii odnosi się nie mało dwuznacznych luminarzy. Ale masy nie chcą być oszukiwane. Potrzebna im prawda. Dobijają się o nią i jej się dobiją.
Nie skrępowany już żadnymi zasadami, Stalin przekroczył ostatnią granicę. W tym jednak leży jego słabość. Może jeszcze zabijać. Prawdy jednak nie powstrzyma. Trwoga coraz bardziej ogarnia robotników-komunistów, socjalistów, anarchistów. Już nawet sojusznicy Stalina z Drugiej Międzynarodówki zaczynają ze strachem spoglądać w stronę Kremla. Już wielu literackich „przyjaciół” ostrożnie cofa się do sieni „neutralności”. Tymczasem to dopiero początek.
Ignacy Reiss nie jest ostatnim, kto przyniósł nam swoją demaskację. Aresztowani w Szwajcarii i Francji zabójcy Reissa opowiedzą o wielu sprawach. Tysiące rewolucyjnych ochotników z Hiszpanii rozniosą prawdę o katach rewolucji po wszystkich częściach świata. Myślący proletariuszy pytają samych siebie: po co to wszystko? Czemu służy ten niekończąca się łańcuch zbrodni? I w głowie puka odpowiedź: Stalin przygotowuje swoją „koronację” nad gruzami rewolucji i trupami rewolucjonistów.
Bonapartystyczna koronacja Stalina powinna zbiec się z jego polityczną śmiercią dla ruchu robotniczego. Trzeba łączyć wysiłki wszystkich rewolucjonistów, wszystkich uczciwych robotników, wszystkich prawdziwych przyjaciół proletariatu w celu oczyszczenia szeregów ruchu wyzwoleńczego od przerażającej zarazy stalinizmu. Do osiągnięcia tego jest tylko jedna droga: ujawnić robotnikom prawdę, bez przesadzania, lecz i bez jej zmiękczania. Program działania sam przez się wynika więc z sytuacji. Konieczne jest dokładne ustalenie i opublikowanie nazwisk wszystkich krajowych delegatów ostatniego plenum w Paryżu jako osób bezpośrednio odpowiedzialnych za organizację fałszerstw, porwań i zabójstw w różnych krajach.
Konieczne jest dokładne ustalenie i opublikowanie nazwisk wszystkich stalinowców, którzy zajmowali bądź zajmują w Hiszpanii jakiekolwiek wojskowe, policyjne lub administracyjne stanowiska: wszystkie te osoby, w charakterze agentów GPU, mają związek z dokonanymi w Hiszpanii zbrodniami.
Konieczne jest uważne obserwowanie międzynarodowych stalinowskich publikacji a także „literackiej” działalności jawnych i tajnych przyjaciół GPU, jako że z charakteru szerzonego przez nich tumanienia można nierzadko z góry przewidzieć, jakie nowe zbrodnie szykuje Stalin.
Należy wprowadzić we wszystkich robotniczych organizacjach zasadę surowej nieufności do wszystkiego, co bezpośrednio lub pośrednio związane jest ze stalinowskim aparatem. Po agentach Kominternu, jako bezwolnych narzędzi GPU, należy zawsze spodziewać się wszelkiej wiarołomności wobec rewolucjonistów.
Należy niezmordowanie zbierać materiały publikowane, dokumenty, zeznania świadków o zbrodniczej robocie agentów GPU - Kominternu. Należy okresowo publikować w prasie mocno uzasadnione wnioski z tych materiałów.
Należy otwierać opinii społecznej oczy na to, że ckliwa i załgana propaganda licznych filozofów, moralistów, estetów, artystów, pacyfistów i robotniczych „przywódców” w obronie Kremla, pod pozorem „obrony ZSRR”, jest szczodrze opłacana złotem Moskwy. Należy skazać tych panów na zasłużoną przez nich hańbę.
Nigdy jeszcze ruch robotniczy nie miał we własnych szeregach tak złośliwego, niebezpiecznego, potężnego i wiarołomnego wroga, jak stalinowska klika i jej międzynarodowa agentura. Niedbalstwo w walce z tymi wrogami jest równoznaczne zdradzie. Do patetycznego oburzenia mogą ograniczać się gaduły i dyletanci a nie poważni rewolucjoniści. Niezbędny jest plan i niezbędna organizacja. Należy powołać specjalne komisje do obserwacji manewrów, intryg i zbrodni stalinowców, do ostrzegania robotniczych organiozacji przed niebezpieczeństwem, do opracowania metod najlepszego przeciwdziałania i odpierania moskiewskich gangsterów. Należy wydawać odpowiednią literaturę i zbierać na nią środki. Należy w każdym kraju wydać książkę, demaskującą do końca tamtejszą sekcję Kominternu.
Nie posiadamy ani aparatu państwowego, ani najemnych przyjaciół. I tym nie mniej pewnie rzucamy wyzwanie stalinowskiej bandzie w obliczu całej ludzkości. Nie złożymy rąk. Ktoś z nas może jeszcze paść w tej walce. Ale jej wynik jest przesądzony. Stalinizm zostanie zmiażdżony, rozgromiony i okryty hańbą na zawsze. Światowa klasa robotnicza wyjdzie na otwartą drogę.
L. Trocki.
Koyoacan, 2 listopada 1937 r.