Napisane: 2 marca 1923 r.
¬ród³o: W³odzimierz Iljicz Lenin, "Dzie³a Wszystkie" tom 45
strony 380-395
Wydawca: Ksi±¿ka i Wiedza Warszawa, 1989 rok
Po raz pierwszy opublikowane: ,,Prawda" nr 49, 4 marca 1923 Podpis: N.
Lenin
Wersja elektroniczna / adaptacja: Polska Sekcja MIA
- czerwiec 2004
Gdy chodzi o usprawnienie naszego aparatu pañstwowego, Inspekcja Robotniczo-Ch³opska nie powinna, moim zdaniem, ani goniæ za ilo¶ci±, ani siê ¶pieszyæ. Tak ma³o mieli¶my dot±d czasu, by pomy¶leæ o jako¶ci naszego aparatu pañstwowego i zatroszczyæ siê o ni±, ¿e uzasadniona bêdzie troska o szczególnie powa¿ne przygotowanie tego aparatu, o skupienie w Inspekcji Robotniczo-Ch³opskiej rzeczywi¶cie nowoczesnego materia³u ludzkiego, tj. nie ustêpuj±cego najlepszym wzorom zachodnioeuropejskim. Oczywi¶cie, dla republiki socjalistycznej warunek ten jest zbyt skromny. Ale pierwsze piêciolecie wpoi³o nam do¶æ nieufno¶ci i sceptycyzmu. Chc±c nie chc±c sk³onni jeste¶my tak w³a¶nie odnosiæ siê do ludzi, którzy zbyt wiele i zbyt ³atwo rozprawiaj± na przyk³ad o kulturze „proletariackiej": na pocz±tek wystarczy³aby nam rzetelna kultura bur¿uazyjna, na pocz±tek wystarczy³oby, by¶my pozbyli siê szczególnie odra¿aj±cych typów kulturzy o charakterze przedbur¿uazyjnym, tj. kultury .czynowniczej lub pañszczy¼nianej itp. W sprawach kultury nie ma nic bardziej szkodliwego nad po¶piech i niepohamowanie. Wielu naszych m³odych publicystów i komunistów powinno to sobie dobrze zakarbowaæ w pamiêci.
A wiêc z dotychczasowego do¶wiadczenia powinni¶my obecnie wyci±gn±æ wniosek, ¿e gdy chodzi o aparat pañstwowy, lepiej dzia³aæ nieco wolniej.
Nasz aparat pañstwowy znajduje siê w stanie tak op³akanym — aby nie powiedzieæ potwornym — ¿e powinni¶my przede wszystkim gruntownie przemy¶leæ, w jaki sposób walczyæ z jego brakami, pamiêtaj±c, ¿e ¼róde³ tych braków szukaæ nale¿y w przesz³o¶ci, która zosta³a co prawda przekre¶lona, ale jeszcze nie przezwyciê¿ona, nie sta³a siê jeszcze stadium kultury nale¿±cym do odleg³ej przesz³o¶ci. Stawiam tu w³a¶nie zagadnienie kultury, bo w tych sprawach za dorobek poczytywaæ nale¿y to tylko, co wesz³o do kultury, co wesz³o w ¿ycie codzienne, w zwyczaj. U nas za¶, rzec mo¿na, to, co dobre w ustroju socjalnym, jest w najwy¿szym stopniu nie przemy¶lane, nie zrozumiane, nie odczute, uchwycone pospiesznie, nie sprawdzone, nie wypróbowane, nie potwierdzone do¶wiadczeniem, nie utrwalone itd. Inaczej zreszt±, rzecz jasna, nie mog³o byæ w epoce rewolucyjnej i przy takiej zawrotnej szybko¶ci rozwoju, która w ci±gu piêciu lat od caratu doprowadzi³a nas do ustroju radzieckiego.
Trzeba w porê siêgn±æ po rozum do g³owy. Trzeba zaszczepiæ w sobie zbawcz± nieufno¶æ do pochopnego posuwania siê naprzód, do wszelkiej che³pliwo¶ci itd. Trzeba zastanowiæ siê nad weryfikacj± owych posuniêæ, które co godzina obwieszczamy, których co minuta dokonujemy, aby potem co sekunda dowodziæ, ¿e s± one nietrwa³e, niesolidne, ¿e nie zosta³y zrozumiane. Najbardziej szkodliwy by³by tu po¶piech. Najbardziej szkodliwe by³oby liczyæ na to, ¿e cokolwiek umiemy, lub na to, ¿e mamy jak±¶ wiêksz± liczbê ludzi niezbêdnych do zbudowania aparatu naprawdê nowego, naprawdê zas³uguj±cego na nazwê socjalistycznego, radzieckiego itp.
Nie, takiego aparatu, a nawet jego elementów mamy ¶miesznie ma³o, musimy wiêc pamiêtaæ, ¿e nie nale¿y ¿a³owaæ czasu, by go stworzyæ, i ¿e trzeba na to wielu, wielu, wielu lat.
Jakich mamy ludzi do stworzenia tego aparatu? Tylko dwojakiego rodzaju. Po pierwsze — robotników ogarniêtych zapa³em do walki o socjalizm. S± oni niedostatecznie o¶wieceni. Chcieliby daæ nam jak najlepszy aparat. Ale nie wiedz±, jak to zrobiæ. Nie mog± tego zrobiæ. Nie osi±gnêli dotychczas takiego stopnia rozwoju, takiego poziomu kultury, który jest do tego niezbêdny. A do tego niezbêdna jest w³a¶nie kultura. W tej dziedzinie nic nie mo¿na zrobiæ jednym poci±gniêciem, jednym natarciem, rzutko¶ci± czy energi±, tu w ogóle nie pomo¿e choæby najlepsza cecha ludzka. Po drugie — ludzi wiedzy, ludzi o¶wieconych, wykszta³conych, których mamy ¶miesznie ma³o w porównaniu ze wszystkimi innymi pañstwami.
I nie nale¿y tu zapominaæ, ¿e jeste¶my jeszcze zbyt sk³onni do zastêpowania wiedzy (lub do przypuszczania, ¿e mo¿na j± zast±piæ) gorliwo¶ci±, po¶piechem itd.
Musimy za wszelk± cenê w celu odnowienia naszego aparatu pañstwowego postawiæ sobie zadanie: po pierwsze — uczyæ siê, po drugie — uczyæ siê, i po trzecie — uczyæ siê, a nastêpnie kontrolowaæ, by nauka nie pozosta³a u nas martw± liter± lub modnym frazesem (to za¶ — nie da siê ukryæ — zdarza siê u nas szczególnie czêsto), by nauka rzeczywi¶cie wchodzi³a w krew, by w pe³ni stawa³a siê rzeczywistym elementem sk³adowym ¿ycia codziennego. S³owem, powinni¶my mieæ nie takie wymagania, jakie ma bur¿uazyjna Europa Zachodnia, ale wymagania godne kraju, który stawia sobie zadanie przeobra¿enia siê w kraj socjalistyczny.
Wnioski z powy¿szego: powinni¶my uczyniæ Inspekcjê Robotniczo-Ch³opsk± narzêdziem usprawnienia naszego aparatu, instytucj± rzeczywi¶cie wzorow±.
Aby mog³a ona osi±gn±æ niezbêdny poziom, trzeba przestrzegaæ regu³y: siedem razy odmierz, raz odetnij.
W tym celu do nowego ludowego komisariatu trzeba dobieraæ z najwiêksz± ostro¿no¶ci±, rozwag±, ¶wiadomo¶ci± to, co jest rzeczywi¶cie najlepsze w naszym ustroju spo³ecznym.
W tym celu trzeba, by najlepsze elementy naszego ustroju spo³ecznego — a mianowicie: po pierwsze, przoduj±cy robotnicy, a po wtóre, ludzie naprawdê o¶wieceni, za których mo¿na rêczyæ, ¿e ani s³owa nie przyjm± na wiarê, ani s³owa nie wypowiedz± wbrew swemu sumieniu — nie ba³y siê przyznaæ do ¿adnych trudno¶ci i nie ulêk³y siê ¿adnej walki w imiê osi±gniêcia obranego z ca³± powag± celu.
Ju¿ od piêciu lat krz±tamy siê wokó³ usprawnienia naszego aparatu pañstwowego, lecz jest to w³a¶nie tylko krz±tanina, która po piêciu latach dowiod³a jedynie tego, ¿e siê na nic nie zdaje lub ¿e jest nawet bezcelowa, albo wrêcz szkodliwa. Krz±tanina ta stwarza³a tylko pozory pracy, za¶miecaj±c w istocie rzeczy nasze instytucje i nasze mózgi.
Trzeba wreszcie, by ten stan uleg³ zmianie.
Trzeba przyj±æ za regu³ê: lepiej mniejsza ilo¶æ, ale wy¿sza jako¶æ. Trzeba przyj±æ za regu³ê: lepiej w ci±gu dwóch lat, nawet trzech, ani¿eli na chybcika, bez jakiejkolwiek nadziei uzyskania solidnego materia³u ludzkiego.
Wiem, ¿e regu³ê tê trudno bêdzie utrzymaæ i zastosowaæ do naszej rzeczywisto¶ci. Wiem, ¿e przez tysi±ce szczelin bêdzie u nas torowa³a sobie drogê regu³a przeciwstawna. Wiem, ¿e bêdzie tu potrzebny opór gigantyczny, wytrwa³o¶æ diabelna, ¿e praca bêdzie tu, przynajmniej w pierwszych latach, diabelnie niewdziêczna; mimo to jestem przekonany, ¿e tylko tak± prac± zdo³amy dopi±æ celu i ¿e dopiero po osi±gniêciu tego celu stworzymy republikê rzeczywi¶cie godn± nazwy radzieckiej, socjalistycznej itd. itd. itp.
Prawdopodobnie wielu czytelników uzna³o liczby, które przytoczy³em orientacyjnie w pierwszym moim artykule, za zbyt niskie. Jestem pewien, ¿e mo¿na przytoczyæ wiele obliczeñ na dowód tego, ¿e liczby te s± zbyt ma³e. S±dzê jednak, ¿e ponad wszelkie tego rodzaju obliczenia powinni¶my postawiæ jedno: potrzebê osi±gniêcia rzeczywi¶cie wzorowej jako¶ci.
Uwa¿am, ¿e je¿eli idzie o nasz aparat pañstwowy, to w³a¶nie teraz nasta³ wreszcie czas, kiedy powinni¶my popracowaæ nad nim jak nale¿y, z ca³± powag±, i kiedy bodaj najszkodliwsz± cech± tej pracy bêdzie po¶piech. Tote¿ bardzo bym przestrzega³ przed powiêkszaniem tych liczb. Przeciwnie, moim zdaniem, trzeba tu, gdy chodzi o liczby, byæ bardzo pow¶ci±gliwym. Mówmy otwarcie. Ludowy Komisariat Inspekcji Robotniczo-Ch³opskiej nie ma teraz ani cienia autorytetu. Wszyscy wiedz±, ¿e nie ma gorzej zorganizowanych instytucji ni¿ instytucje naszej Inspekcji Robotniczo-Ch³opskiej i ¿e w obecnych warunkach nie ma czego wymagaæ od tego ludowego komisariatu. Powinni¶my to sobie dobrze zapamiêtaæ, je¶li pragniemy rzeczywi¶cie postawiæ sobie za cel ukszta³towanie w ci±gu kilku lat instytucji, która, po pierwsze, musi byæ wzorowa, po drugie, musi budziæ powszechne i bezwzglêdne zaufanie i, po trzecie, udowodniæ wszystkim bez wyj±tku, ¿e tak powa¿na instytucja, jak CKK, rzeczywi¶cie ma racjê bytu. Trzeba, wed³ug mnie, z miejsca i ostatecznie zerwaæ ze sztywnymi normami liczebno¶ci urzêdników. Urzêdników Inspekcji Robotniczo-Ch³opskiej powinni¶my dobieraæ w zupe³nie szczególny sposób i nie inaczej ni¿ po poddaniu ich najsurowszej próbie. Po có¿, w rzeczy samej, tworzyæ ludowy komisariat, w którym by pracowano byle jak, znów nie budz±c do siebie najmniejszego zaufania, i w którym s³owo cieszy³oby siê nies³ychanie ma³ym autorytetem? S±dzê, ¿e przy tego rodzaju przebudowie, o któr± nam teraz chodzi, tego przede wszystkim musimy unikn±æ.
Robotnicy, których wybieramy na cz³onków CKK, powinni byæ nieskazitelni jako komuni¶ci, i s±dzê, ¿e trzeba nad nimi jeszcze d³ugo popracowaæ, by nauczyæ ich metod i zadañ ich pracy. Dalej, pomocnikiem w tej pracy powinien byæ, w okre¶lonej liczbie, personel sekretarski, który przed mianowaniem musi siê potrójnie sprawdziæ. Wreszcie, te osoby, które w drodze wyj±tku od razu zdecydujemy siê wyznaczyæ na urzêdników Inspekcji Robotniczo-Ch³opskiej, powinny spe³niaæ nastêpuj±ce warunki:
po pierwsze, powinny byæ polecone przez kilku komunistów;
po drugie, powinny zdaæ egzamin ze znajomo¶ci naszego aparatu pañstwowego;
po trzecie, powinny zdaæ egzamin ze znajomo¶ci teoretycznych podstaw naszego aparatu pañstwowego, ze znajomo¶ci podstaw nauki zarz±dzania, biurowo¶ci itd.;
po czwarte, powinny one tak zgraæ siê w pracy z cz³onkami CKK i ze swoim sekretariatem, by¶my mogli rêczyæ za pracê tego aparatu jako ca³o¶ci.
Wiem, ¿e stawiane tu wymagania s± niezmiernie wysokie, tote¿ mam powa¿ne obawy, czy wiêkszo¶æ „praktyków" z Inspekcji Robotniczo-Ch³opskiej nie uzna tych wymagañ za nierealne lub czy nie bêdzie wzgardliwie ich wy¶miewaæ. Ale pytam ka¿dego z obecnych kierowników Inspekcji Robotniczo-Ch³opskiej lub spo¶ród osób z ni± zwi±zanych, czy mo¿e mi szczerze odpowiedzieæ — co uzasadnia w praktyce istnienie takiego ludowego komisariatu, jak Inspekcja Robotniczo-Ch³opska? S±dzê, ¿e pytanie to pomo¿e jej znale¼æ w³a¶ciw± odpowied¼. Albo nie warto zajmowaæ siê jak±kolwiek reorganizacj± — których tak wiele ju¿ u nas by³o — tak beznadziejnej sprawy, jak Inspekcja Robotniczo-Ch³opska, albo nale¿y zdecydowaæ siê pój¶æ t± d³ug±, trudn±, nie utorowan± drog±, wielokrotnie sprawdzaj±c poczynione kroki, i na serio potraktowaæ zadanie stworzenia czego¶ rzeczywi¶cie wzorowego, mog±cego wzbudziæ w ka¿dym cz³owieku powszechny szacunek — i to nie tylko dlatego, ¿e wymagaj± tego tytu³y i godno¶ci.
Je¶li nie uzbroimy siê w cierpliwo¶æ, je¶li nie po¶wiêcimy tej sprawie kilku lat — to lepiej w ogóle do niej siê nie zabieraæ.
Wed³ug mnie trzeba z tych instytucji, które ju¿ nap³odzili¶my — instytucji w rodzaju wy¿szych instytutów pracy i temu podobnych — wybraæ minimum, sprawdziæ, czy poziom ich organizacji jest istotnie wysoki, i kontynuowaæ pracê tylko w ten sposób, by by³a ona rzeczywi¶cie na poziomie wspó³czesnej nauki i dawa³a nam wszystkie jej gwarancje. Wówczas nie bêdzie utopi± nadzieja, ¿e w ci±gu kilku lat powstanie instytucja, która potrafi spe³niaæ swoje zadanie, a mianowicie — systematycznie, nieugiêcie pracowaæ nad usprawnieniem naszego aparatu pañstwowego ciesz±c siê zaufaniem klasy robotniczej, Rosyjskiej Komunistycznej Partii i ogó³u ludno¶ci naszej republiki.
Dzia³alno¶æ przygotowawcz± w tym kierunku mo¿na by³oby rozpocz±æ ju¿ teraz. Gdyby Ludowy Komisariat Inspekcji Robotniczo-Ch³opskiej zgodzi³ siê z planem tej reorganizacji, móg³by natychmiast poczyniæ kroki przygotowawcze, przy za³o¿eniu, ¿e a¿ do zakoñczenia reorganizacji pracowaæ bêdzie systematycznie, bez po¶piechu, nie od¿egnuj±c siê od przerabiania tego, co ju¿ raz zosta³o zrobione.
Wszelkie rozstrzygniêcie po³owiczne by³oby tu w najwy¿szym stopniu szkodliwe. Wszelkie normy, które mia³yby dotyczyæ urzêdników Inspekcji Robotniczo-Ch³opskiej, podyktowane jakimikolwiek innymi wzglêdami, by³yby w istocie rzeczy umotywowane starymi wzglêdami biurokratycznymi, starymi przes±dami, tym, co ju¿ zosta³o polepione, co wywo³uje ogólne kpiny itd.
W istocie rzeczy sprawa wygl±da tu tak:
Albo trzeba wykazaæ teraz, ¿e¶my siê czego¶ powa¿nie nauczyli w zakresie budownictwa pañstwowego (nie jest grzechem w ci±gu piêciu lat czego¶ siê nauczyæ), albo — ¿e nie doro¶li¶my jeszcze do tego; a w takim razie nie warto do sprawy siê zabieraæ.
S±dzê, ¿e nie bêdzie nieskromne przypuszczenie, ¿e dostatecznie wiele ju¿ nauczyli¶my siê, by — z tym materia³em ludzkim, jaki mamy — systematycznie i od nowa zbudowaæ choæby jeden ludowy komisariat. Co prawda, ten jeden ludowy komisariat powinien okre¶laæ oblicze ca³ego naszego aparatu pañstwowego.
Og³osiæ natychmiast konkurs na opracowanie dwóch lub wiêcej podrêczników z dziedziny organizacji pracy w ogóle, a pracy administracyjnej w szczególno¶ci. Za podstawê mo¿na wzi±æ wydan± ju¿ u nas ksi±¿kê Jermanskiego, chocia¿, nawiasem mówi±c, cechuj± go jawne sympatie do mienszewizmu i nie nadaje siê on do przygotowania podrêcznika, który by odpowiada³ w³adzy radzieckiej. Nastêpnie mo¿na wzi±æ za podstawê niedawno wydan± ksi±¿kê Kier¿encewa; wreszcie przydaæ siê mog± niektóre z istniej±cych opracowañ cz±stkowych.
Wys³aæ kilka dobrze przygotowanych i sumiennych osób do Niemiec lub do Anglii w celu zebrania literatury i przestudiowania tej kwestii. Angliê wymieniam na wypadek, gdyby wyjazd do Ameryki lub Kanady okaza³ siê niemo¿liwy.
Wyznaczyæ komisjê, która opracuje wstêpny program egzaminów dla kandydata na urzêdnika Inspekcji Robotniczo-Ch³opskiej, jak równie¿ dla kandydata na cz³onka CKK.
Te i tym podobne prace nie sprawi± oczywi¶cie dodatkowych k³opotów ani ludowemu komisarzowi, ani cz³onkom kolegium Inspekcji Robotniczo-Ch³opskiej, ani Prezydium CKK.
Równolegle z tym, w celu znalezienia kandydatów na stanowiska cz³onków CKK, trzeba bêdzie wyznaczyæ komisjê przygotowawcz±. Mam nadziejê, ¿e na stanowiska te obecnie znajdzie siê ju¿ wiêcej, ni¿ trzeba, kandydatów, zarówno spo¶ród do¶wiadczonych pracowników wszystkich resortów jak i spo¶ród studentów naszych radzieckich szkó³. Wykluczanie z góry tej czy innej kategorii nie bêdzie chyba s³uszne. Prawdopodobnie wypadnie nastawiæ siê raczej na to, by sk³ad tej instytucji, w której powinni¶my szukaæ zespolenia wielu cech, zespolenia niejednakowych zalet, by³ ró¿norodny; a zatem trzeba tu bêdzie potrudziæ siê nad zadaniem u³o¿enia listy kandydatów. By³oby na przyk³ad nader niepo¿±dane, gdyby nowy ludowy komisariat by³ uformowany wed³ug jednego szablonu, przypu¶æmy, z ludzi typu urzêdników, lub z wyeliminowaniem ludzi typu agitatorów, lub z wyeliminowaniem osób wyró¿niaj±cych siê umiejêtno¶ci± obcowania z lud¼mi b±d¼ zdolno¶ci± przenikania do takich krêgów, które s± tego rodzaju pracownikom niezbyt bliskie itd.
S±dzê, ¿e wyra¿ê sw± my¶l najlepiej, je¶li porównam swój plan z instytucjami typu akademickiego. Cz³onkowie CKK bêd± musieli pod kierownictwem swojego prezydium systematycznie pracowaæ nad przegl±daniem wszystkich materia³ów i dokumentów Biura Politycznego. Jednocze¶nie bêd± musieli odpowiednio dzieliæ swój czas miêdzy poszczególne prace z zakresu kontroli trybu prowadzenia spraw w naszych instytucjach, poczynaj±c od najdrobniejszych i najbardziej specjalnych, a koñcz±c na najwy¿szych instytucjach pañstwowych. Wreszcie do zakresu ich prac bêdzie nale¿a³o zajêcie siê teori±, tj. teori± organizacji tej pracy, której zamierzaj± siê po¶wiêciæ, i zajêcia praktyczne — pod kierownictwem b±d¼ do¶wiadczonych towarzyszy, b±d¼ wyk³adowców wy¿szych instytutów organizacji pracy.
S±dzê jednak, ¿e w ¿adnym razie nie zdo³aj± siê oni ograniczyæ do tego rodzaju prac akademickich. Obok tego bêd± musieli siê przygotowywaæ do prac, których nie zawaha³bym siê nazwaæ przysposobieniem do wy³awiania — nie powiem oszustów, ale czego¶ w tym rodzaju — i obmy¶laniem specjalnych forteli w celu zamaskowania w³asnych wypraw, podchodów itp.
Je¶li w instytucjach zachodnioeuropejskich tego rodzaju propozycje wywo³a³yby nies³ychane oburzenie, zgorszenie itd., to mam nadziejê, ¿e jeszcze nie zbiurokratyzowali¶my siê tak bardzo, by¶my do takiego zgorszenia byli zdolni. Nep nie zdo³a³ jeszcze u nas zaskarbiæ sobie takiego szacunku, by kto¶ czu³ siê dotkniêty na my¶l o tym, ¿e zastawia siê tu na kogo¶ sid³a. Tak niedawno zbudowana zosta³a Republika Radziecka, a nawalono przy tym takie mnóstwo wszelkiego ¶miecia, ¿e nikomu nawet nie wpadnie na my¶l, by byæ ura¿onym z tego powodu, i¿ rozkopuje siê te ¶mieci u¿ywaj±c pewnych forteli, wysy³aj±c, niekiedy do doiæ odleg³ych obiektów, zwiady i prowadz±c je do¶æ okrê¿nymi drogami, je¶li za¶ kto¶ zacznie siê z tego powodu gorszyæ, to nie ulega w±tpliwo¶ci, ¿e wzbudzi u nas powszechny i szczery ¶miech.
Miejmy nadziejê, ¿e nasza nowa Inspekcja Robotniczo-Cb³opska wyzbêdzie siê tej w³a¶ciwo¶ci, któr± Francuzi nazywaj± pruderie, a któr± my mo¿emy nazwaæ ¶mieszn± fa³szyw± skromno¶ci± albo ¶miesznym zadzieraniem nosa i która w najwy¿szym stopniu jest na rêkê ca³ej naszej biurokracji, zarówno radzieckiej, jak i partyjnej. Nawiasem mówi±c, biurokracjê spotkaæ mo¿na u nas nie tylko w instytucjach radzieckich, ale i w partyjnych.
Je¶li pisa³em wy¿ej, ¿e powinni¶my siê uczyæ, i uczyæ siê w³a¶nie w instytutach wy¿szej organizacji pracy itp., to bynajmniej nie znaczy, ¿e rozumiem przez to „naukê" o charakterze szkolnym lub ¿e my¶lê siê ograniczyæ do nauki o charakterze wy³±cznie szkolnym. Mam nadziejê, ¿e ¿aden prawdziwy rewolucjonista nie bêdzie mnie podejrzewa³, i¿ mówi±c „nauka" odrzucam w tym wypadku mo¿liwo¶æ jakiego¶ pó³¿artobliwego fortelu, jakiego¶ wybiegu, jakiego¶ sprytnego chwytu czy czego¶ w tym rodzaju. Wiem, ¿e w przyzwoitym i powa¿nym pañstwie zachodnioeuropejskim pomys³ taki wywo³a³by prawdziwe przera¿enie i ¿aden szanuj±cy siê urzêdnik nie zgodzi³by siê nawet na to, by go omawiano. Mam jednak nadziejê, ¿e jeszcze nie zbiurokratyzowali¶my siê tak bardzo i ¿e omawianie tego pomys³u nic innego poza weso³o¶ci± u nas nie wywo³uje.
W rzeczy samej, czemu¿by nie po³±czyæ przyjemnego z po¿ytecznym? Czemu¿by nie u¿yæ jakiego¶ ¿artobliwego lub pó³¿artobliwego fortelu, aby wykryæ co¶ ¶miesznego, co¶ szkodliwego, co¶ na wpó³ ¶miesznego, na wpó³ szkodliwego itd.?
Wydaje mi siê, ¿e nasza Inspekcja Robotniczo-Ch³opska zyska niema³o, je¶li uwzglêdni to w swoich rozwa¿aniach, i ¿e lista kazusów, które pozwoli³y naszej CKK lub jej kolegom z Inspekcji Robotniczo-Ch³opskiej odnie¶æ kilka swoich naj¶wietniejszych zwyciêstw, znacznie siê wzbogaci dziêki przygodom naszych przysz³ych „irchowców" i „cekakistów" w miejscach, o których nie wypada wspominaæ w przyzwoitych i obyczajnych podrêcznikach.
Jak mo¿na ³±czyæ instytucje partyjne z radzieckimi? Czy nie ma w tym czego¶ niedopuszczalnego?
Zadajê to pytanie nie we w³asnym imieniu, lecz w imieniu tych, o których wy¿ej wspomina³em, mówi±c, ¿e biurokratów mamy nie tylko w instytucjach radzieckich, ale i w partyjnych.
Czemu¿by, w rzeczy samej, nie po³±czyæ jednych i drugich instytucji, je¶li wymaga tego dobro sprawy? Czy nikt jeszcze dot±d nie zauwa¿y³, ¿e w takim ludowym komisariacie jak Ludowy Komisariat Spraw Zagranicznych, tego rodzaju po³±czenie przynosi niezwyk³e korzy¶ci i jest praktykowane od chwili jego powstania? Czy¿ Biuro Polityczne nie omawia z partyjnego punktu widzenia wielu drobnych i wielkich spraw dotycz±cych „ruchów", jakie powinni¶my zrobiæ w odpowiedzi na „ruchy" obcych mocarstw, w celu zapobie¿enia, powiedzmy, ich fortelom, by nie wyraziæ siê mniej przyzwoicie? Czy¿ to elastyczne ³±czenie czynnika radzieckiego z partyjnym nie stanowi w naszej polityce ¼ród³a niezwyk³ej si³y? S±dzê, ¿e to, co okaza³o siê s³uszne, utrwali³o siê w naszej polityce zagranicznej i sta³o siê ju¿ zwyczajem do tego stopnia, ¿e nie wywo³uje w tej dziedzinie ¿adnych w±tpliwo¶ci, bêdzie co najmniej równie w³a¶ciwe (s±dzê nawet, ¿e bêdzie znacznie bardziej w³a¶ciwe) w stosunku do ca³ego naszego aparatu pañstwowego. A przecie¿ Inspekcja Robotniczo-Ch³opska s³u¿y w³a¶nie ca³emu naszemu aparatowi pañstwowemu i dzia³alno¶æ jej powinna dotyczyæ wszystkich bez wyj±tku instytucji pañstwowych — i terenowych, i centralnych, i handlowych, i czysto urzêdniczych, i naukowych, i archiwalnych, i teatralnych itd. — s³owem, wszystkich bez najmniejszego wyj±tku.
Czemu¿by instytucji o tak wielkim zasiêgu, od której poza tym wymaga siê jeszcze niezwyk³ej elastyczno¶ci form dzia³ania — czemu¿by nie pozwoliæ jej, aby w swoisty sposób ³±czy³a funkcje partyjnej instytucji kontroli z radzieck± instytucj± kontroli?
Nie widzê tutaj ¿adnych przeszkód. Co wiêcej, s±dzê, ¿e takie po³±czenie stanowi jedyn± rêkojmiê skutecznej pracy. S±dzê, ¿e wszelkie w±tpliwo¶ci co do tego rodz± siê w najbardziej zatêch³ych zakamarkach naszego aparatu pañstwowego i ¿e nale¿y na nie odpowiadaæ w jeden tylko sposób — wy¶miewaæ je.
Inna w±tpliwo¶æ: czy jest w³a¶ciwe ³±czyæ uczenie siê ze s³u¿b±? Wydaje mi siê, ¿e jest to nie tylko w³a¶ciwe, ale i potrzebne. I w ogóle trzeba powiedzieæ, ¿e zd±¿yli¶my siê zaraziæ od zachodnioeuropejskich systemów pañstwowych — mimo ca³ego rewolucyjnego do nich stosunku — wieloma najszkodliwszymi i naj¶mieszniejszymi przes±dami, czê¶ciowo za¶ zarazili nas tym rozmy¶lnie nasi kochani biurokraci, nie bez premedytacji, licz±c na to, ¿e w mêtnej wodzie tego rodzaju przes±dów niejednokrotnie uda im siê ³owiæ ryby; i ³owili ryby w tej mêtnej wodzie tak intensywnie, ¿e tylko zupe³nie ¶lepi spo¶ród nas nie widzieli, jak szeroko to rybo³ówstwo by³o praktykowane.
W dziedzinie stosunków spo³ecznych, ekonomicznych i politycznych jeste¶my „okropnie" rewolucyjni. Ale je¶li idzie o respekt dla rangi, o przestrzeganie form i rytua³ów kancelaryjnych, to tu nasza „rewolucyjno¶æ" z regu³y zmienia siê w najbardziej zatêch³± rutynê. Nieraz mo¿na tu obserwowaæ nader ciekawe zjawisko, jak w ¿yciu spo³ecznym najwiêkszy skok naprzód ³±czy siê z potworn± boja¼liwo¶ci± wobec najmniejszych zmian.
Jest to zreszt± zrozumia³e, naj¶mielszych bowiem kroków naprzód dokonywano w dziedzinie, która od dawna by³a domen± teorii, w dziedzinie, któr± kultywowano g³ównie — a nawet prawie wy³±cznie — teoretycznie. Chc±c uciec od uprzykrzonej rzeczywisto¶ci biurokratycznej, Rosjanin w swoich czterech ¶cianach oddawa³ siê niezwykle ¶mia³ym konstrukcjom teoretycznym, tote¿ te niezwykle ¶mia³e konstrukcje teoretyczne nabiera³y u nas nies³ychanie jednostronnego charakteru. Zgodnie wspó³¿y³y u nas ¶mia³o¶æ teoretyczna ogólnych konstrukcji i zdumiewaj±ca boja¼liwo¶æ wobec jakiejkolwiek najbardziej b³ahej reformy kancelaryjnej. Jak±¶ przeogromn± ¶wiatow± rewolucjê agrarn± opracowywano z niespotykan± w innych pañstwach ¶mia³o¶ci±, a tu¿ obok brak³o fantazji dla jakiej¶ dziesiêciorzêdnej reformy kancelaryjnej; brakowa³o fantazji albo brakowa³o cierpliwo¶ci, by oprzeæ tê reformê na tych samych ogólnych zasadach, które dawa³y tak „¶wietne" wyniki w odniesieniu do zagadnieñ ogólnych.
Dlatego w³a¶nie dzisiaj nasze ¿ycie ³±czy w sobie w zdumiewaj±cym stopniu cechy szalonej odwagi z boja¼liwo¶ci± wobec najdrobniejszych zmian.
S±dzê, ¿e w ¿adnej prawdziwie wielkiej rewolucji nie by³o inaczej, bo prawdziwie wielkie rewolucje rodz± siê ze sprzeczno¶ci miêdzy tym, co stare, co zmierza do kontynuacji starego — a najbardziej abstrakcyjnym d±¿eniem do tego, co nowe, które powinno byæ tak bardzo nowe, by nie by³o w nim ju¿ ani ¼d¼b³a tego, co stare.
I im radykalniejsza jest ta rewolucja, tym d³u¿ej trwaæ bêdzie okres, w którym wiele takich sprzeczno¶ci bêdzie siê utrzymywaæ.
Oto co w ogólnym zarysie charakteryzuje obecnie nasze ¿ycie: znie¶li¶my przemys³ kapitalistyczny, postarali¶my siê doszczêtnie zburzyæ ¶redniowieczne instytucje, obszarnicze w³adanie ziemi±, i na tym gruncie stworzyli¶my drobne i najdrobniejsze ch³opstwo, które kroczy za proletariatem, maj±c zaufanie do wyników jego rewolucyjnej pracy. Jednak¿e, opieraj±c siê na tym zaufaniu, nie bêdzie nam ³atwo utrzymaæ siê a¿ do zwyciêstwa rewolucji socjalistycznej w bardziej rozwiniêtych krajach, gdy¿ drobne i najdrobniejsze ch³opstwo, zw³aszcza w warunkach nepu, z konieczno¶ci ekonomicznej pozostaje na nies³ychanie niskim poziomie wydajno¶ci pracy. Zreszt± i sytuacja miêdzynarodowa spowodowa³a, ¿e Rosja jest teraz odrzucona wstecz, ¿e wydajno¶æ pracy w naszej gospodarce narodowej jest teraz na ogó³ znacznie ni¿sza ni¿ przed wojn±. Zachodnioeuropejskie mocarstwa kapitalistyczne, czê¶ciowo ¶wiadomie, czê¶ciowo ¿ywio³owo, uczyni³y wszystko, co mog³y, by odrzuciæ nas wstecz, by wykorzystaæ elementy wojny domowej w Rosji dla mo¿liwie najwiêkszego zrujnowania kraju. Takie w³a¶nie wyj¶cie z wojny imperialistycznej wydawa³o siê oczywi¶cie bardzo korzystne: je¶li nie obalimy ustroju rewolucyjnego w Rosji, to w ka¿dym razie utrudnimy jego rozwój ku socjalizmowi — tak mniej wiêcej rozumowa³y te mocarstwa, i ze swego punktu widzenia nie mog³y rozumowaæ inaczej. W sumie uzyska³y po³owiczn± realizacjê swych zamierzeñ. Nie obali³y nowego ustroju, stworzonego przez rewolucjê, ale i nie da³y mu mo¿no¶ci zrobienia natychmiast takiego kroku naprzód, który by potwierdzi³ przepowiednie socjalistów, który by pozwoli³ im z ogromn± szybko¶ci± rozwin±æ si³y wytwórcze, rozwin±æ to wszystko, co sk³ada³oby siê na socjalizm, udowodniæ wszystkim naocznie i namacalnie, ¿e socjalizm kryje w sobie gigantyczne si³y i ¿e ludzko¶æ przesz³a teraz do nowego stadium rozwoju otwieraj±cego niezwykle wspania³e mo¿liwo¶ci.
Wytworzy³ siê teraz taki uk³ad stosunków miêdzynarodowych, ¿e w Europie jedno z pañstw — Niemcy — ujarzmione jest przez pañstwa zwyciêskie. Nastêpnie, kilka pañstw — i to najstarszych pañstw Zachodu — znalaz³o siê w wyniku zwyciêstwa w takich warunkach, ¿e mo¿e skorzystaæ z tego zwyciêstwa dla poczynienia wielu nik³ych ustêpstw na rzecz swych klas uciskanych, ustêpstw, które b±d¼ co b±d¼ hamuj± w tych krajach ruch rewolucyjny i tworz± co¶ w rodzaju „pokoju spo³ecznego".
Jednocze¶nie wiele krajów: Wschód, Indie, Chiny itp., w³a¶nie wskutek ostatniej wojny imperialistycznej, zosta³o ostatecznie wytr±conych ze zwyk³ego biegu. Ich rozwój potoczy³ siê ostatecznie wed³ug ogólnoeuropejskiego wzorca kapitalistycznego. Zaczê³o siê w tych krajach wrzenie na podobieñstwo ogólnoeuropejskiego. I dla ca³ego ¶wiata sta³o siê teraz jasne, ¿e wkroczy³y na tak± drogê rozwoju, która nie mo¿e nie doprowadziæ do kryzysu ca³ego kapitalizmu ¶wiatowego.
Tak wiêc, w chwili obecnej stoimy wobec zagadnienia: czy maj±c nasz± drobn± i najdrobniejsz± produkcjê ch³opsk±, nasz stan ruiny, zdo³amy siê utrzymaæ dopóty, dopóki zachodnioeuropejskie kraje kapitalistyczne zakoñcz± swój rozwój ku socjalizmowi? Koñcz± go one jednak nie tak, jak tego oczekiwali¶my dawniej. Koñcz± go nie przez równomierne „dojrzewanie" w nich socjalizmu, lecz w drodze wyzysku jednych pañstw przez drugie, w drodze wyzysku pierwszego spo¶ród pañstw pokonanych w czasie wojny imperialistycznej, wyzysku po³±czonego z wyzyskiem ca³ego Wschodu. Z drugiej za¶ strony, Wschód ostatecznie wst±pi³ na drogê ruchu rewolucyjnego w³a¶nie w wyniku tej pierwszej wojny imperialistycznej i zosta³ ostatecznie wci±gniêty w orbitê ¶wiatowego ruchu rewolucyjnego.
Jak± wiêc taktykê dyktuje naszemu krajowi taki Stan rzeczy? Oczywi¶cie, nastêpuj±c±: powinni¶my wykazaæ najwiêksz± rozwagê, aby utrzymaæ nasz± w³adzê robotnicz±, aby mog³a ona nadal cieszyæ siê autorytetem drobnego i najdrobniejszego ch³opstwa i odgrywaæ wobec niego kierownicz± rolê. Mamy po naszej stronie ten plus, ¿e na ca³ym ¶wiecie rozpoczyna siê obecnie taki ruch, z którego musi siê zrodziæ ¶wiatowa rewolucja socjalistyczna. Ale po naszej stronie mamy te¿ ten minus, ¿e imperialistom uda³o siê rozbiæ ca³y ¶wiat na dwa obozy, przy czym roz³am ten komplikuje siê przez to, ¿e Niemcom — krajowi rzeczywi¶cie przoduj±cemu, je¶li idzie o rozwój kultury kapitalistycznej — pod¼wign±æ siê teraz jest niezwykle trudno. Wszystkie mocarstwa kapitalistyczne tak zwanego Zachodu szarpi± je i nie pozwalaj± im siê pod¼wign±æ. Z drugiej za¶ strony ca³y Wschód ze swymi setkami milionów wyzyskiwanej ludno¶ci pracuj±cej, zepchniêtej na samo dno nêdzy ludzkiej, znajduje siê w takich warunkach, ¿e jego si³ fizycznych i materialnych ¿adn± miar± porównaæ nie sposób z fizycznymi, materialnymi i militarnymi si³ami któregokolwiek spo¶ród znacznie mniejszych pañstw zachodnioeuropejskich .
Czy mo¿emy unikn±æ czekaj±cego nas starcia z tymi pañstwami imperialistycznymi? Czy mo¿emy mieæ nadziejê, ¿e wewnêtrzne sprzeczno¶ci i konflikty miêdzy prosperuj±cymi pañstwami imperialistycznymi Zachodu a prosperuj±cymi pañstwami imperialistycznymi Wschodu przynios± nam okres zw³oki po raz wtóry, tak jak przynios³y nam za pierwszym razem, kiedy pochód kontrrewolucji zachodnioeuropejskiej, zmierzaj±cy do podtrzymania kontrrewolucji rosyjskiej, za³ama³ siê wskutek sprzeczno¶ci w obozie kontrrewolucjonistów Zachodu i Wschodu, w obozie wyzyskiwaczy wschodnich i wyzyskiwaczy zachodnich, w obozie Japonii i Ameryki?
Na to pytanie, wydaje mi siê, nale¿y odpowiedzieæ w Urn sposób, ¿e rozstrzygniêcie zale¿y tu od zbyt wielu okoliczno¶ci, wynik walki, ogólnie rzecz bior±c, mo¿na przewidzieæ tylko na tej podstawie, ¿e olbrzymia wiêkszo¶æ ludno¶ci kuli ziemskiej jest koniec koñców szkolona i wychowywana do walki przez sam kapitalizm.
O rezultacie walki zadecyduje w ostatecznym rozrachunku to, ¿e Rosja, Indie, Chiny itp. stanowi± olbrzymi± wiêkszo¶æ ludno¶ci ¶wiata. A w³a¶nie ta wiêkszo¶æ ludno¶ci z niezwyk³± szybko¶ci± przystêpuje w ostatnich latach do walki o swoje wyzwolenie, tote¿ pod tym wzglêdem nie mo¿e byæ cienia w±tpliwo¶ci, jakie bêdzie ostateczne rozstrzygniêcie walki ¶wiatowej. Pod tym wzglêdem ostateczne zwyciêstwo socjalizmu jest ca³kowicie i bezwarunkowo zapewnione.
Ale nas interesuje nie ta nieuchronno¶æ ostatecznego zwyciêstwa socjalizmu. Interesuje nas taktyka, jak± powinni¶my stosowaæ, my, Rosyjska Komunistyczna Partia, my, rosyjska w³adza radziecka, aby nie pozwoliæ kontrrewolucyjnym pañstwom zachodnioeuropejskim zd³awiæ nas. Aby¶my mogli przetrwaæ do czasu nastêpnego wojennego starcia miêdzy kontrrewolucyjnym imperialistycznym Zachodem a rewolucyjnym, walcz±cym o wyzwolenie narodowe Wschodem, miêdzy najbardziej cywilizowanymi pañstwami ¶wiata a pañstwami po wschodniemu zacofanymi, jednak¿e stanowi±cymi wiêkszo¶æ — wiêkszo¶æ ta musi zd±¿yæ ucywilizowaæ siê. My równie¿ jeste¶my za ma³o cywilizowani, by bezpo¶rednio przej¶æ do socjalizmu, choæ mamy po temu przes³anki polityczne. Powinni¶my stosowaæ tak± taktykê albo te¿, aby ocaliæ siebie, prowadziæ nastêpuj±c± politykê.
Musimy postaraæ siê zbudowaæ pañstwo, w którym robotnicy zachowaliby swoj± kierownicz± rolê w stosunku do ch³opów, zachowaliby zaufanie ch³opów, i kieruj±c siê wzglêdami jak najwiêkszej oszczêdno¶ci wypleniliby ze swoich stosunków spo³ecznych wszelkie ¶lady jakichkolwiek przerostów i rozrzutno¶ci.
Musimy doprowadziæ do jak najwiêkszej oszczêdno¶ci w naszym aparacie pañstwowym. Musimy wypleniæ zeñ resztki wszelakich przerostów i rozrzutno¶ci, których tak wiele w nim pozosta³o po Rosji carskiej, po jej biurokratyczno-kapitalistycznym aparacie.
Czy nie bêdzie to królestwo ograniczono¶ci ch³opskiej? Nie. Je¶li zachowamy kierownicz± rolê klasy robotniczej w stosunku do ch³opstwa, to zdo³amy — kosztem najwiêkszych oszczêdno¶ci w gospodarce naszego pañstwa — dopi±æ tego, aby ka¿dy zaoszczêdzony grosz przeznaczaæ na rozwój naszego wielkiego przemys³u maszynowego, na rozwój elektryfikacji, hydraulicznej metody wydobywania torfu, na dokoñczenie budowy elektrowni wo³chowskiej itp.
W tym i tylko w tym nasza nadzieja. Tylko wówczas bêdziemy mogli, wyra¿aj±c siê obrazowo! przesi±¶æ siê z jednego konia na drugiego, a mianowicie z konia ch³opskiego, wie¶niaczego, wynêdznia³ego, z konia oszczêdno¶ci obliczonych na zrujnowany kraj ch³opski — na konia, którego szuka i nie mo¿e nie szukaæ dla siebie proletariat, na konia wielkiego przemys³u maszynowego, elektryfikacji, budowy elektrowni wo³chowskiej itd.
Oto jak wyobra¿am sobie powi±zanie ogólnego planu naszej pracy, naszej polityki, naszej taktyki, naszej strategii z zadaniami zreorganizowanej Inspekcji Robotniczo-Ch³opskiej. Oto czym uzasadniam tê szczególn± troskê, szczególn± uwagê, któr± powinni¶my po¶wiêciæ Inspekcji Robotniczo-Ch³opskiej, stawiaj±c j± niezwykle wysoko, stawiaj±c na jej czele kierownictwo wyposa¿one w uprawnienia KG itd. itp.
Znajduje to swoje uzasadnienie w tym, ¿e tylko maksymalna czystka w naszym aparacie, tylko maksymalna redukcja tego, co nie jest w nim absolutnie niezbêdne, pozwoli nam z ca³± pewno¶ci± siê utrzymaæ. A przy tym zdo³amy siê utrzymaæ nie na poziomie kraju drobnoch³opskiego, nie na poziomie owej powszechnej ograniczono¶ci, ale na poziomie kraju nieustannie posuwaj±cego siê naprzód, ci±gle naprzód, ku wielkiemu przemys³owi maszynowemu.
Oto o jak szczytnych zadaniach marzê dla naszej Inspekcji Robotniczo-Ch³opskiej. Oto dlaczego planujê dla niej zespolenie najbardziej autorytatywnych najwy¿szych instytucji partyjnych ze „zwyk³ym" ludowym komisariatem.
2 marca 1923 roku
W pi±tym wydaniu rosyjskim wydrukowano wed³ug zapisu sekretarza (maszynopis), porównanego z tekstem gazety