Napisane: 4-6 stycznia 1923 r.
Źródło: Włodzimierz Iljicz Lenin, "Dzieła Wszystkie" tom 45
strony 362-369
Wydawca: Książka i Wiedza Warszawa, 1989 rok
Po raz pierwszy opublikowane: ,26 i 27 maja 1923 r. w gazecie
„Prawda" nr nr 115 i 116 Podpis: N. Lenin
Wersja elektroniczna / adaptacja:
Polska Sekcja MIA - lipiec 2004
Zdaje mi się, że nie zwraca się u nas dość uwagi na spółdzielczość. Wątpliwe, czy wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że obecnie, od czasu Rewolucji Październikowej i niezależnie od nepu (przeciwnie, pod tym względem należy powiedzieć: właśnie dzięki nepowi), spółdzielczość nabiera u nas zupełnie wyjątkowego znaczenia. W marzeniach dawnych spółdzielców jest dużo fantazji. Są oni często śmieszni przez fantastyczność swych marzeń. Ale na czym polega ta fantastyczność? Na tym, że ludzie ci nie rozumieją zasadniczego, kardynalnego znaczenia politycznej walki klasy robotniczej o obalenie panowania wyzyskiwaczy. Wyzyskiwaczy już obaliliśmy i wiele z tego, co w marzeniach dawnych spółdzielców było fantastycznego, nawet romantycznego, nawet banalnego, staje się teraz rzeczywistością ani trochę nie upiększoną.
Istotnie, skoro władza państwowa znajduje się u nas w ręku klasy robotniczej, skoro do władzy państwowej należą u nas wszystkie środki produkcji — pozostało nam rzeczywiście tylko zadanie uspółdzielczenia ludności. Ten socjalizm, który przedtem wywoływał uzasadnione drwiny, uśmiech, lekceważący stosunek ze strony ludzi słusznie przekonanych o konieczności walki klasowej, walki o władzę polityczną itd., osiąga sam przez się swój cel pod warunkiem maksymalnego uspółdzielczenia ludności. I oto nie wszyscy towarzysze zdają sobie sprawę z tego, jak niesłychanie wielkiego znaczenia nabiera dla nas obecnie uspółdzielczenie Rosji. Wprowadzając nep, zrobiliśmy ustępstwo na rzecz chłopa jako człowieka trudniącego się handlem, ustępstwo na rzecz zasady handlu prywatnego; właśnie stąd wynika (wręcz przeciwnie, niż zwykło się uważać) olbrzymie znaczenie spółdzielczości. W istocie rzeczy, dostatecznie szerokie i głębokie uspółdzielczenie ludności Rosji w warunkach panowania nepu — to wszystko, czego nam potrzeba, teraz bowiem znaleźliśmy już właściwą miarę zespolenia interesu prywatnego, prywatnego interesu handlowego, weryfikowania i kontrolowania go przez państwo, miarę podporządkowania go interesom ogólnym, co przedtem było przeszkodą, o którą potykało się bardzo wielu socjalistów. W rzeczy samej, władanie państwa wszystkimi wielkimi środkami produkcji, władza państwowa w rękach proletariatu, sojusz tego proletariatu z wielomilionową rzeszą drobnego i najdrobniejszego chłopstwa, zapewnienie temu proletariatowi kierowniczej roli w stosunku do chłopstwa itd. — czyż to nie wszystko, czego trzeba, aby ze spółdzielczości, z samej tylko spółdzielczości, którą dawniej traktowaliśmy jako kramarską i którą pod pewnym względem mamy prawo teraz, w warunkach nepu, również tak traktować — czyż to nie wszystko, co niezbędne do zbudowania społeczeństwa w pełni socjalistycznego? Nie jest to jeszcze zbudowanie społeczeństwa socjalistycznego, lecz jest to wszystko, co konieczne i wystarczające, aby społeczeństwo takie zbudować.
Otóż ta właśnie okoliczność jest niedoceniana przez wielu naszych działaczy praktyków. Na spółdzielczość patrzy się u nas z lekceważeniem, nie rozumiejąc, jak wyjątkowe znaczenie ma ona, po pierwsze, ze względów zasadniczych (własność środków produkcji w rękach państwa), po drugie, ze względu na przejście do nowego ładu drogą możliwie najbardziej prostą, łatwą i dostępną dla chłopa.
A przecież w tym właśnie tkwi sedno rzeczy. Czym innym jest zajmowanie się fantazjowaniem na temat wszelkich zrzeszeń robotniczych mających na celu zbudowanie socjalizmu, czym innym zaś nauczenie się w praktyce budowania socjalizmu w ten sposób, by każdy drobny chłop mógł brać udział w tym budownictwie. Ten właśnie etap obecnie osiągnęliśmy. I jest rzeczą niewątpliwą, że osiągnąwszy go korzystamy z tego w nikłej mierze.
Przechodząc do nepu przegięliśmy pałkę nie w tym sensie, że poświęciliśmy zbyt dużo miejsca zasadzie wolnego przemysłu i handlu, lecz przegięliśmy pałkę — przechodząc do nepu — w tym sensie, że spółdzielczość wypadła z naszego pola widzenia, że jej obecnie nie doceniamy, że już zaczęliśmy zapominać o olbrzymim znaczeniu spółdzielczości pod wspomnianymi powyżej dwoma względami.
Zamierzam teraz pomówić z czytelnikiem o tym, co w praktyce można i trzeba uczynić natychmiast, wychodząc z tej „spółdzielczej" zasady. Przy użyciu jakich środków można i trzeba natychmiast zacząć rozwijać tę „spółdzielczą" zasadę w ten sposób, by dla wszystkich bez wyjątku jasne było jej socjalistyczne znaczenie?
Trzeba sprawę spółdzielczości postawić pod względem politycznym tak, by spółdzielczość nie tylko w ogóle i zawsze korzystała z pewnych ulg, lecz aby te ulgi były czysto materialne (wysokość procentu bankowego itp.). Trzeba udzielać spółdzielczości kredytu w postaci takich środków państwowych, które — choćby nieznacznie — przewyższałyby te środki, jakich udzielamy przedsiębiorstwom prywatnym, a nawet przemysłowi ciężkiemu itd.
Każdy ustrój społeczny powstaje jedynie przy finansowym poparciu określonej klasy. Nie ma potrzeby przypominać o tym, jak wiele setek milionów rubli kosztowało narodzenie się „wolnego" kapitalizmu. Teraz musimy uświadomić sobie i zamienić w czyn to, że obecnie ustrojem społecznym, który musimy popierać ponad zwykłą miarę, jest ustrój spółdzielczy. Ale popierać go należy w prawdziwym tego słowa znaczeniu, tj. nie wystarcza rozumieć przez to popierania wszelkiego obrotu spółdzielczego — należy przez to rozumieć popieranie takiego obrotu spółdzielczego, w którym rzeczywiście biorą udział rzeczywiste masy ludności. Dawać premię temu chłopu, który bierze udział w obrocie spółdzielczym — to forma bezwzględnie słuszna; ale jednocześnie kontrolować ten udział, w jakiej mierze jest on świadomy i dobrej marki — w tym sedno sprawy. Gdy spółdzielca przyjeżdża na wieś i zakłada tam sklepik spółdzielczy, to ludność, ściśle mówiąc, nie bierze w tym żadnego udziału, ale jednocześnie kierując się własnym interesem spróbuje niebawem wziąć w tym udział.
Sprawa ta ma jeszcze inny aspekt. Z punktu widzenia „cywilizowanego" (przede wszystkim piśmiennego) Europejczyka już bardzo niewiele zostało nam do zrobienia, by zmusić wszystkich bez wyjątku do udziału w operacjach spółdzielczych — i to do udziału nie biernego, lecz czynnego. Właściwie pozostało nam „tylko" jedno zadanie: na tyle naszą ludność „ucywilizować", by zrozumiała wszystkie korzyści płynące z powszechnego udziału w spółdzielczości i aby udział ten zorganizowała. „Tylko" tyle. Żadne inne mądrości nie są nam teraz potrzebne, by przejść do socjalizmu. Ale żeby owo „tylko" zrealizować, potrzebny jest cały przewrót, cała faza rozwoju kulturalnego ogółu mas ludowych. Dlatego też naszą zasadą winno być: jak najmniej mędrkowania i jak najmniej udziwniania. Pod tym względem nep o tyle stanowi postęp, że dostosowuje się do poziomu najprostszego chłopa, że nie wymaga od niego nic niezwykłego. Aby jednak poprzez nep osiągnąć udział całej bez wyjątku ludności w spółdzielczości — do tego potrzeba całej epoki dziejowej. W najlepszym razie możemy przebyć tę epokę w ciągu jednego—dwóch dziesięcioleci. Ale będzie to mimo wszystko odrębna epoka dziejowa, i bez tej epoki dziejowej, bez powszechnej piśmienności, bez dostatecznej umiejętności pojmowania, bez dostatecznego przyuczenia ludności do korzystania z książek i bez materialnej do tego podstawy, bez pewnego zabezpieczenia, powiedzmy, przed nieurodzajem, głodem itd. — bez tego wszystkiego nie uda nam się osiągnąć celu. Teraz wszystko sprowadza się do tego, by umieć połączyć ten rewolucyjny rozmach, ten entuzjazm rewolucyjny, który już wykazaliśmy, i to w stopniu dostatecznym — i który uwieńczony został pełnym sukcesem — by umieć go połączyć (jestem prawie gotów powiedzieć) z nabyciem umiejętności obrotnego piśmiennego kramarza, co jest zupełnie wystarczające dla dobrego spółdzielcy. Przez umiejętności kramarza rozumiem tu umiejętności kulturalnego kupca. Niech to sobie zakarbuje w pamięci lud rosyjski albo po prostu chłopi, którzy sądzą: skoro handluje, znaczy to, że umie być kupcem. Jest to zupełnie niesłuszne. Handluje, to prawda, ale od tego do umiejętności bycia kulturalnym kupcem jest jeszcze bardzo daleko. Handluje on teraz po azjatycku, aby zaś posiąść umiejętności dobrego kupca, trzeba handlować po europejsku. Dzieli go od tego cała epoka.
Kończę: wiele przywilejów ekonomicznych, finansowych i bankowych na rzecz spółdzielczości — oto na czym powinno polegać poparcie udzielane przez nasze socjalistyczne państwo nowej zasadzie organizowania ludności. Ale w ten sposób zadanie to zostało dopiero naszkicowane w ogólnych zarysach, bowiem pozostaje tu jeszcze nie ustalona, nie omówiona szczegółowo cała jego treść praktyczna, tj. trzeba umieć znaleźć tę formę „premiowania" (i warunki jej wypłacania), którą przyznajemy za uspółdzielczanie, te formę premiowania, która w należyty sposób pomagałaby spółdzielczości, formę premiowania, która przyczyni się do ukształtowania cywilizowanego spółdzielcy. A ustrój cywilizowanych spółdzielców w warunkach społecznej własności środków produkcji, w warunkach klasowego zwycięstwa proletariatu nad burżuazją — to ustrój socjalistyczny.
4 stycznia 1923 roku
Ilekroć pisałem o nowej polityce ekonomicznej, zawsze cytowałem mój artykuł z 1918 roku o kapitalizmie państwowym*. Niejednokrotnie wywoływało to wątpliwości u niektórych młodych towarzyszy. Ale ich wątpliwości szły przeważnie w kierunku abstrakcyjno-politycznym.
Wydawało im się, że nie można nazywać kapitalizmem państwowym takiego ustroju, w którym środki produkcji należą do klasy robotniczej i w którym władza państwowa należy do tejże klasy robotniczej. Jednakże nie dostrzegali oni, że nazwy „kapitalizm państwowy" używałem: po pierwsze, w celu historycznego powiązania naszego obecnego stanowiska ze stanowiskiem, które zajmowałem w mojej polemice przeciwko tak zwanym lewicowym komunistom, ponadto już wówczas dowodziłem, że kapitalizm państwowy stałby wyżej niż nasza ówczesna ekonomika; było dla mnie ważne wykazanie ciągłości rozwojowej, jaka istnieje między zwykłym kapitalizmem państwowym a tym niezwykłym, nawet zupełnie niezwykłym kapitalizmem państwowym, o którym mówiłem zaznajamiając czytelnika z nową polityką ekonomiczną. Po drugie, zawsze był dla mnie ważny cel praktyczny. Praktyczny zaś cel naszej nowej polityki ekonomicznej polegał na uzyskaniu koncesji; koncesje w naszych warunkach stanowiłyby już niewątpliwie czysty typ kapitalizmu państwowego. Oto jaką postać przybierały moje rozważania o kapitalizmie państwowym.
Jednakże istnieje jeszcze jedna strona sprawy, w związku z którą może się nam przydać kapitalizm państwowy lub przynajmniej porównanie z nim. Jest to sprawa spółdzielczości.
Spółdzielczość w warunkach państwa kapitalistycznego jest niewątpliwie kolektywną instytucją kapitalistyczną. Nie ulega również wątpliwości, że w warunkach naszej dzisiejszej rzeczywistości ekonomicznej, kiedy obok siebie istnieją prywatne przedsiębiorstwa kapitalistyczne — lecz nie inaczej niż na uspołecznionej ziemi, i nie inaczej niż pod kontrolą władzy państwowej należącej do klasy robotniczej — i przedsiębiorstwa konsekwentnie socjalistycznego typu (do państwa należą i środki produkcji, i ziemia, na której zbudowane jest przedsiębiorstwo, i samo przedsiębiorstwo jako całość), w tych warunkach powstaje jeszcze kwestia trzeciego rodzaju przedsiębiorstw, które przedtem ze względów zasadniczych nie miały samodzielności, a mianowicie: kwestia przedsiębiorstw spółdzielczych. W warunkach kapitalizmu prywatnego przedsiębiorstwa spółdzielcze różnią się od przedsiębiorstw kapitalistycznych, jak przedsiębiorstwa kolektywne od przedsiębiorstw prywatnych. W warunkach kapitalizmu państwowego przedsiębiorstwa spółdzielcze różnią się od państwowo-kapitalistycznych, po pierwsze, jako przedsiębiorstwa prywatne, i po drugie, jako kolektywne. W naszym obecnym ustroju przedsiębiorstwa spółdzielcze różnią się od przedsiębiorstw prywatno-kapitalistycznych jako przedsiębiorstwa kolektywne, ale nie różnią się od przedsiębiorstw socjalistycznych, skoro ziemia, na której są zbudowane, oraz środki produkcji należą do państwa, tj. do klasy robotniczej.
Otóż tę właśnie okoliczność niedostatecznie bierze się u nas pod uwagę, gdy rozważa się zagadnienie spółdzielczości. Zapomina się, że spółdzielczość, dzięki specyfice naszego ustroju państwowego, nabiera u nas zupełnie wyjątkowego znaczenia. Jeśli traktować jako odrębny problem koncesje, które, nawiasem mówiąc, nie rozwinęły się u nas w jakimś poważniejszym stopniu, to spółdzielczość w naszych warunkach z reguły pokrywa się całkowicie z socjalizmem. Wyjaśnię swą myśl. Na czym polega fantastyczność planów dawnych spółdzielców, poczynając od Roberta Owena? Na tym, że marzyli oni o pokojowym przeobrażeniu współczesnego społeczeństwa przez socjalizm, nie uwzględniając takiej podstawowej kwestii, jak walka klasowa, zdobycie władzy politycznej przez klasę robotniczą, obalenie panowania klasy wyzyskiwaczy. I dlatego mamy słuszność, gdy w tym „spółdzielczym" socjalizmie widzimy jedynie fantazję, coś romantycznego, a nawet coś staroświeckiego w marzeniach o tym, jak za pomocą zwykłego uspółdzielczenia ludności można przeistoczyć wrogów klasowych we współpracowników klasowych, a wojnę między klasami — w pokój (tak zwany pokój społeczny).
Nie ulega wątpliwości, że z punktu widzenia podstawowego zadania współczesności mieliśmy rację, gdyż bez walki klasowej o władzę polityczną w państwie socjalizm nie może być urzeczywistniony.
Spójrzcie jednak, jak sprawa zmieniła się obecnie, gdy władza państwowa znajduje się już w rękach klasy robotniczej, gdy polityczna władza wyzyskiwaczy została obalona i gdy wszystkie środki produkcji (oprócz tych, które państwo robotnicze dobrowolnie, czasowo i warunkowo oddaje wyzyskiwaczom w koncesję) znajdują się w rękach klasy robotniczej.
Obecnie mamy prawo stwierdzić, że zwykły rozwój spółdzielczości jest dla nas tożsamy (poza wskazanym powyżej „małym" wyjątkiem) z rozwojem socjalizmu, a zarazem musimy przyznać, że cały nasz pogląd na socjalizm uległ gruntownej zmianie. Ta gruntowna zmiana polega na tym, że główny nacisk kładliśmy i musieliśmy kłaść na walkę polityczną, rewolucję, zdobycie władzy itd. Obecnie zaś główny nacisk przenosi się gruntownie gdzie indziej — na pokojową, organizacyjną „kulturalną" pracę. Skłonny byłbym powiedzieć, "że punktem ciężkości stają się dla nas sprawy krzewienia kultury, gdyby nie stosunki międzynarodowe, gdyby nie obowiązek walki o naszą pozycję międzynarodową. Jeśli jednak pozostawić tę sprawę na uboczu i ograniczyć się do wewnętrznych stosunków ekonomicznych, to rzeczywiście sprawą główną staje się u nas teraz krzewienie kultury.
Stoimy wobec dwóch najważniejszych zadań, stanowiących o epoce. Jest to zadanie przebudowy naszego aparatu, który absolutnie nic nie jest wart i który przejęliśmy w całości z minionej epoki; przerobić tu czegoś w sposób istotny w ciągu pięciu lat walki nie zdążyliśmy i nie mogliśmy zdążyć. Drugie nasze zadanie polega na pracy kulturalnej wśród chłopstwa. A ta praca kulturalna wśród chłopstwa ma za swój cel ekonomiczny właśnie uspółdzielczenie. W warunkach całkowitego uspółdzielczenia stalibyśmy już obiema nogami na gruncie socjalistycznym. Ale to całkowite uspółdzielczenie jest uzależnione od takiego poziomu kulturalnego chłopstwa (właśnie chłopstwa jako olbrzymiej masy), że jest ono niemożliwe bez całej rewolucji kulturalnej.
Nasi przeciwnicy zarzucali nam niejednokrotnie, że zabieramy się do szaleńczej sprawy zaszczepienia socjalizmu w kraju nie dość kulturalnym. Omylili się oni jednak mówiąc, że zaczęliśmy nie od tego końca, od którego należało zacząć według teorii (wszelkich pedantów), i że u nas przewrót polityczny i socjalny wyprzedził ów przewrót kulturalny, ową rewolucję kulturalną, w obliczu której, mimo wszystko, stoimy obecnie.
Ta rewolucja kulturalna wystarczy nam teraz do tego, abyśmy się stali krajem w pełni socjalistycznym, ale dokonanie tej rewolucji kulturalnej stawia nas wobec niezmiernych trudności natury zarówno czysto kulturalnej (ponieważ jesteśmy analfabetami), jak i materialnej (ponieważ, by być kulturalnymi, potrzebny jest pewien rozwój materialnych środków produkcji, potrzebna jest pewna baza materialna).
6 stycznia 1923 roku
W piątym wydaniu rosyjskim wydrukowano według zapisu sekretarza (maszynopis), porównanego z tekstem gazety
* Patrz „O «lewicowej» dziecinadzie i o drobnomieszczańskości". W: Dzieła wszystkie, t. 36. Warszawa 1988. — Red.
Sprawę spółdzielczości W. Lenin zamierzał poruszyć w swoim przemówieniu na X Wszechrosyjski Zjazd Rad. W planie przemówienia opracowanym w pierwszej połowie grudnia Lenin zapisał: „Centralny Związek Spółdzielni Spożywców: jego szczególne znaczenie" (niniejszy tom, s. 430). Włodzimierz Iljicz zwrócił się do prezesa Centralnego Związku Spółdzielni Spożywców L. Chinczuka o dane na temat działalności spółdzielczości (patrz Dzieła, t. 36. Warszawa 1988, s. 618). W styczniu 1923 r. N. Krupska zamówiła dla Lenina literaturę o spółdzielczości. Posłano mu następujące książki: Mieszczieriakow N.: „Koopieracyja i socyalizm". Sb. statiej. Moskwa 1920; Sztaudinger F.: „Marksizm i potriebkoopieracyja". Moskwa 1919; Zassen I.: „Razwitije tieorii koopieracyi w epochu kapitalizma". Moskwa 1919 (te trzy książki znajdują się w bibliotece W. Lenina na Kremlu); Sztaudinger F.: „Ot Szulce-Dielicza k Krejcnachu". Moskwa 1919; Czajanow A.: „Osnownyje idiei i formy organizacyi kriestjanskoj koopieracyi". Moskwa 1919; Tugan-Baranowskij M. I.: „Socyalnyje osnowy koopieracyi". Moskwa 1916; Prokopowicz S. N.: „Koopieratiwnoje dwiżenije w Rossii, jego tieorija i praktika". Moskwa 1913.Artykuły „O spółdzielczości" i „O naszej rewolucji (W związku z notatkami N. Suchanowa)" N. Krupska przekazała do Komitetu Centralnego w maju 1923 r. Biuro Polityczne 24 maja powzięło następującą uchwałę: „Uznać za konieczne jak najszybsze opublikowanie artykułów Włodzimierza Iljicza przekazanych przez Nadieżdę Konstantinownę, z umieszczoną na nich datą". Plenum KC 26 czerwca omówiło kwestię spółdzielczości w świetle jej nowego ujęcia zaprezentowanego w artykułach W. Lenina.
Leninowskie idee o uspółdzielczaniu chłopstwa legły u podstaw rezolucji XIII Zjazdu RKP(b) „W sprawie spółdzielczości" i „W sprawie pracy na wsi". „Podstawowa linia partii w tym zagadnieniu — stwierdzał zjazd — nakreślona została w ostatnim artykule Lenina «O spółdzielczości)). Lenin nakreślił w tym artykule program rozwoju uspółdzielczenia wsi, które jest podstawową metodą osiągnięcia socjalizmu w kraju chłopskim[...] Obecny stan rzeczy na wsi — niezwykle dobitnie potwierdza słuszność nakreślonej przez tow. Lenina drogi i wymaga skoncentrowania głównej uwagi przede wszystkim na uspółdzielczeniu drobnego producenta, które powinno odegrać olbrzymią rolę w budownictwie socjalizmu" („Komunistyczna Partia Związku Radzieckiego w rezolucjach i uchwałach zjazdów, konferencyj i posiedzeń plenarnych KC", cz. II. Warszawa 1957, s. 50—51).