7 listopada 1921 r.
Zbliża się czwarta rocznica 25 października (7 listopada). Im więcej czasu dzieli nas od tego wielkiego dnia, tym wyraźniejsze staje się znaczenie rewolucji proletariackiej w Rosji, tym głębiej zastanawiamy się również nad całokształtem praktycznego doświadczenia naszej pracy.
Na temat znaczenia naszej rewolucji i doświadczenia naszej pracy można by w najogólniejszych zarysach - w sposób, rzecz jasna, bynajmniej nic wyczerpujący i niewystarczający - powiedzieć, co następuje.
Bezpośrednim i najbliższym zadaniem rewolucji w Rosji było zadanie o charakterze burżuazyjno-demokratycznym: obalić pozostałości średniowiecza, wykorzenić je doszczętnie, oczyścić Rosję od tego barbarzyństwa, od tej hańby, od tego zła, które w niezwykle silnym stopniu hamowało wszelki rozwój kultury i postęp w naszym kraju.
I mamy prawo szczycić się tym, że zrobiliśmy to o wiele bardziej zdecydowanie, szybciej, odważniej, skuteczniej, szerzej i głębiej - z punktu widzenia wpływu, jaki to wywarło na najszersze masy ludowe - niż Wielka Rewolucja Francuska przed z górą 125 laty.
I anarchiści, i drobnomieszczańscy demokraci (tzn. mieńszewicy i eserowcy, jako rosyjscy przedstawiciele tego międzynarodowego typu społecznego) pletli i plotą mnóstwo bzdur na temat stosunku rewolucji burżuazyjno-demokratycznej do socjalistycznej (czyli proletariackiej). Ostatnie 4 lata w pełni dowiodły, że jeśli idzie o to zagadnienie, należycie zrozumieliśmy marksizm, należycie uwzględniliśmy doświadczenia poprzednich rewolucji. Doprowadziliśmy rewolucję burżuazyjno-demokratyczną do końca – czego nikt dotychczas nie uczynił. Z całą świadomością, stanowczo i nieugięcie posuwamy się naprzód, ku rewolucji socjalistycznej, wiedząc, że od rewolucji burżuazyjno-demokratycznej nie oddziela jej chiński mur, wiedząc, że tylko walka zadecyduje, w jakim stopniu zdołamy (w ostatecznym rachunku) posunąć się naprzód, jaką część wysoce szczytnego zadania wykonamy, jaką część naszych zwycięstw utrwalimy. Przyszłość to pokaże. Ale i teraz już widzimy, że - jak na zrujnowany, znękany, zacofany kraj - zrobiono ogromnie dużo w dziedzinie socjalistycznej przebudowy społeczeństwa.
Wróćmy jednak do naszych rozważań w sprawie burżuazyjno-demokratycznej treści naszej rewolucji. Marksiści powinni rozumieć, co to znaczy. Dla wyjaśnienia posłużmy się przykładami, które mówią same za siebie.
Burżuazyjno-demokratyczna treść rewolucji - to oczyszczenie stosunków społecznych (porządków, instytucyj) w w kraju od średniowiecza, pańszczyzny, feudalizmu.
Jakie były najważniejsze przejawy, przeżytki, pozostałości pańszczyzny w Rosji na początku 1917 roku? Monarchia, stanowość, własność ziemska i użytkowanie ziemi, sytuacja kobiety, religia, ucisk narodowościowy. Weźcie którąkolwiek z tych „stajni Augiasza" - nawiasem mówiąc, żadne z przodujących państw w okresie swoich rewolucji burżuazyjno-demokratycznych, dokonanych 125, 250 i więcej lat temu (w Anglii - w roku 1689), bynajmniej nie oczyściło tych stajni w stopniu dostatecznym - weźcie którąkolwiek z tych stajni Augiasza: przekonacie się, że my wyczyściliśmy je do gruntu. W ciągu jakichś dziesięciu tygodni - począwszy od 25 października (7 listopada) 1917 r. do rozpędzenia Zgromadzenia Ustawodawczego (5 stycznia 1918 r.) - zrobiliśmy w tej dziedzinie tysiąc razy więcej niż burżuazyjni demokraci i liberałowie (kadeci) oraz drobnomieszczańscy demokraci (mieńszewicy i eserowcy) w ciągu ośmiu miesięcy swej władzy.
Tchórze, gaduły, zakochane w sobie narcyzy, hamleciki! Wywijali oni tekturowym mieczem! Myśmy wymietli całe plugastwo monarchiczne - jak nikt i nigdy przedtem. Z odwiecznego gmachu stanowości nie pozostawiliśmy kamienia na kamieniu, cegły na cegle (najbardziej przodujące kraje, jak np. Anglia, Francja i Niemcy, dotychczas nie zlikwidowały resztek stanowości!). Najgłębsze korzenie stanowości, a mianowicie: pozosfałości feudalizmu i pańszczyzny w systemie władania ziemią, wyrwaliśmy z naszej gleby. „Można wieść spory" (dość jest za granicą publicystów, kadetów, mienszewików i eserowców, aby takie spory wiedli) na temat tego, co „koniec końców" wyniknie z przeobrażeń agrarnych, jakich dokonała Wielka Rewolucja Październikowa. My teraz nie mamy ochoty tracić czasu na te spory, albowiem zarówno ten spór, jak i mnóstwo innych, z nim związanych, rozstrzygamy w walce. Nie można wszakże negować faktu, że drobnomieszczańscy demokraci w ciągu ośmiu miesięcy „dogadywali się jakoś" z obszarnikami stojącymi na straży tradycyj pańszczyzny, my natomiast w ciągi kilku tygodni starliśmy z powierzchni ziemi rosyjskiej zarówno samych obszarników, jak i wszystkie ich tradycje.
Weźmy sprawę religii lub położenia wyzutej z praw kobiety, albo też sprawę ucisku i nierównoprawnej sytuacji narodowości nierosyjskich. Wszystko to są problemy rewolucji burżuazyjno-demokratycznej. Filistrzy drobnomieszczańskiej demokracji osiem miesięcy o tym paplali; spośród najbardziej przodujących krajów świata nie ma ani jednego, w którym by te problemy zastały w duchu burżuazyjno-demokratycznym rozwiązane do końca. U nas ustawodawstwo Rewolucji Październikowej rozwiązało je do końca. Z religią prowadziliśmy i prowadzimy prawdziwą walkę. Narodowościom nierosyjskim daliśmy własne republiki lub obwody autonomiczne. Nie ma u nas w Rosji takiej ohydy, nikczemności i podłości, jak całkowite lub częściowe wyzucie z praw kobiety, nie ma u nas tego oburzającego przeżytku ustroju pańszczyźnianego i średniowiecza, przeżytku galwanizowanego we wszystkich bez wyjątku krajach kuli ziemskiej przez chciwą zysków burżuazję i przez tępe, zastraszone drobnomieszczaństwo.
Wszystko to stanowi treść rewolucji burżuazyjno-demokratycznej. Przed stu pięćdziesięciu i dwustu pięćdziesięciu laty czołowi przywódcy tej rewolucji (tych rewolucji, jeśli mówić o każdej narodowej odmianie jednego typu ogólnego) obiecywali masom wyzwolenie ludzkości od średniowiecznych przywilejów, od nierówności kobiety, od uprzywilejowania przez państwo tej czy innej religii (lub „idei religii", „religijności" w ogóle), od nierównoprawnej sytuacji poszczególnych narodowości. Obiecali -- i nie dotrzymali obietnicy. Nie mogli jej dotrzymać, ponieważ na przeszkodzie stanęło „poszanowanie" - „świętej własności prywatnej". W naszej proletariackiej rewolucji owego przeklętego „poszanowania" tego po trzykroć przeklętego średniowiecza i tej „świętej własności prywatnej" nie było.
Po to jednak, by zdobycze rewolucji burżuazyjno-demokratycznej uczynić trwałym dorobkiem narodów Rosji, musieliśmy posunąć się dalej i posunęliśmy się dalej. Zadania rewolucji burżuazyjno-demokratycznej rozwiązywaliśmy po drodze, mimochodem, jako „produkt uboczny" naszej głównej, właściwej, proletariacko-rewolucyjnej, socjalistycznej działalności. Reformy - mówiliśmy zawsze - stanowią uboczny produkt rewolucyjnej walki klasowej. Przeobrażenia w duchu burżuazyjno-demokratycznym – mówiliśmy i czynem tego dowiedliśmy - stanowią uboczny produkt rewolucji proletariackiej, tzn. socjalistycznej. Nawiasem mówiąc, ani Kautscy, ani Hilferdingowie, Martowowie, Czernowowie, Hillquitowie, Longuetowie, MacDonaldowie, Turati i inni bohaterzy „II1/2" marksizmu nie potrafili zrozumieć takiego właśnie stosunku między rewolucją burżuazyjno-demokratyczną a proletariacko-socjalistyczną. Pierwsza przerasta w drugą. Druga – mimochodem - rozwiązuje zadania pierwszej. Druga utrwala dzieło pierwszej. Walka i tylko walka decyduje, w jakim stopniu drugiej udaje się wznieść wyżej od pierwszej.
Ustrój radziecki jest właśnie jednym z namacalnych dowodów czy też wyraźnych przejawów przerastania jednej rewolucji w drogą. Ustrój radziecki - to maksimum demokratyzmu dla robotników i chłopów, a jednocześnie oznacza on zerwanie z demokratyzmem burżuazyjnym oraz powstanie nowego, mającego znaczenie epokowe, typu demokracji, a mianowicie: demokratyzmu proletariackiego, czyli dyktatury proletariatu.
Niechaj psy i świnie ginącej burżuazji i wlokącej się za nią demokracji drobnomieszczańskiej obrzucają nas stekiem przekleństw, niechaj wymyślają, niechaj drwią z naszych niepowodzeń i z błędów, które popełniamy w toku budownictwa naszego, radzieckiego ustroju. Ani na chwilę nie zapominamy, że istotnie doznaliśmy i doznajemy wielu niepowodzeń, że popełniliśmy i wciąż jeszcze popełniamy wiele błędów. Bo też nie mogło się obejść bez niepowodzeń i błędów w toku tworzenia czegoś nowego, czegoś tak zupełnie nowego w dziejach świata jak budowa nie spotykanego dotąd typu ustroju państwowego! Nieugięcie walczyć będziemy o zlikwidowanie skutków naszych niepowodzeń, o skorygowanie naszych błędów, o lepsze niż dotychczas stosowanie w praktyce zasad radzieckich - a praktyka ta jest bardzo a bardzo daleka od doskonałości. Niemniej jednak mamy prawo szczycić się i szczycimy się tym, że przypadło nam w udziale wielkie szczęście: zapoczątkowanie budowy państwa radzieckiego, a tym samym - zapoczątkowanie nowej epoki w dziejach świata, epoki panowania nowej klasy, klasy, która we wszystkich krajach kapitalistycznych jest uciskana i wszędzie dąży do nowego życia, do zwycięstwa nad burżuazją, do dyktatury proletariatu, do wyzwolenia ludzkości spod jarzma kapitału, do uwolnienia ludzkości od wojen imperialistycznych.
Zagadnienie wojen imperialistycznych, zagadnienie dominującej dziś na całym świecie międzynarodowej polityki kapitału finansowego, polityki która nieuchronnie rodzi nowe wojny imperialistyczne, nieuchronnie potęguje w niebywałym stopniu ucisk narodowy, grabież i rozbój oraz dławienie słabych, zacofanych, małych narodowości przez garstkę „przodujących" mocarstw - zagadnienie to, poczynając od 1914 roku, jest podstawowym zagadnieniem polityki wszystkich krajów na kuli ziemskiej. Jest to zagadnienie życia i śmierci dziesiątków milionów ludzi. Zagadnienie to sprowadza się do tego, czy w następnej wojnie imperialistycznej - którą na naszych oczach przygotowuje burżuazja, którą na naszych oczach rodzi kapitalizm - zginie 20 milionów ludzi (zamiast 10 milionów poległych w wojnie 1914-1918 r. oraz w różnych „drobnych" wojnach, trwających jeszcze po dziś dzień), czy w tej nieuniknionej (jeśli utrzyma się kapitalizm) przyszłej wojnie okaleczonych zostanie 60 milionów ludzi (zamiast 30 milionów okaleczonych w latach 1914-1918). Nasza Rewolucja Październikowa również pod tym względem zapoczątkowała nową epokę w dziejach świata. Sługusy burżuazji i jej pomocnicy - eserowcy i mienszewicy oraz cała drobnomieszczańska, rzekomo „socjalistyczna" demokracja całego świata - naigrawali się z hasła „przekształcenia wojny imperialistycznej w wojnę domową". A tymczasem hasło to okazało się jedyną prawdą - nieprzyjemną, brutalną, nagą, okrutną, to fakt - ale jednak prawdą wśród powodzi najbardziej wyrafinowanych szowinistycznych i pacyfistycznych kłamstw. Dziś ten gmach kłamstwa wali się w gruzy. Obnażona została prawda o pokoju brzeskim. Każdy dzień coraz bezlitośniej obnaża prawdę o tym, jaka jest istota i jakie są skutki pokoju gorszego jeszcze niż brzeski - mianowicie pokoju wersalskiego. Toteż przed wieloma milionami ludzi, którzy zastanawiają się nad przyczynami wojny wczorajszej oraz nad zbliżającą się wojną jutrzejszą, coraz wyraźniej, coraz dobitniej, coraz bardziej nieodwołalnie staje groźna prawda: nie sposób uwolnić się od wojny imperialistycznej i od rodzącego ją nieuchronnie imperialistycznego świata i imperialistycznego pokoju - nie sposób uwolnić się od tego piekła inaczej niż poprzez bolszewicką walkę i bolszewicką rewolucję.
Niechaj burżuazja i pacyfiści, generałowie i mieszczuchy, kapitaliści i filistrzy, wszyscy wierzący chrześcijanie i wszyscy rycerze II i Il1/2 Międzynarodówki z pianą na ustach mówią o tej rewolucji. Ani wybuchami wściekłości, ani potokami oszczerstw i kłamstw nie zdołają oni przesłonić tego faktu o znaczeniu epokowym, że po raz pierwszy od setek, tysięcy lat niewolnicy odpowiedzieli na wojnę między właścicielami niewolników otwartym proklamowaniem hasła: prowadzoną o podział łupu wojnę między właścicielami niewolników przekształcimy w wojnę niewolników wszystkich narodów przeciwko właścicielom niewolników wszystkich narodów.
Po raz pierwszy od setek, tysięcy lat zamiast bezsilnego oczekiwania na coś bliżej nieokreślonego mamy hasło, które stanowi wyraźny, sprecyzowany program polityczny, mamy hasło, które przekute zostało w czynną walkę milionów uciskanych ludzi pod kierownictwem proletariatu, w pierwsze zwycięstwo proletariatu, w pierwsze zwycięstwo sprawy zlikwidowania wojen, w pierwsze zwycięstwo sprawy sojuszu robotników wszystkich krajów nad sojuszem burżuazji różnych narodów - tej burżuazji, która zarówno zawiera pokój, jak i prowadzi wojny kosztem niewolników kapitału, kosztem robotników najemnych, kosztem chłopów, kosztem mas pracujących.
To pierwsze zwycięstwo nie jest jeszcze zwycięstwem ostatecznym; nasza Rewolucja Październikowa odniosła je przezwyciężając ogromne trudności i przeszkody, wśród niesłychanych cierpień, spotkało nas na drodze rewolucji wiele dotkliwych niepowodzeń, popełniliśmy wiele poważnych błędów. Przecież nie do pomyślenia jest, by pozostający w osamotnieniu zacofany naród mógł zadać śmiertelny cios wojnom imperialistycznym, prowadzonym przez najpotężniejsze i najbardziej przodujące kraje na kuli ziemskiej - nie doznając przy tym niepowodzeń i nie popełniając błędów! Nie boimy się przyznać do swych błędów i będziemy trzeźwo na nie patrzyli, aby nauczyć się błędy te naprawiać. Fakt pozostaje jednak faktem: po raz pierwszy od setek, tysięcy lat spełniona została aż do końca - i spełniana jest wbrew wszelkim trudnościom obietnica, że „odpowiedzią" na wojnę między właścicielami niewolników będzie rewolucja niewolników przeciwko wszelkim właścicielom niewolników.
Myśmy dzieło to rozpoczęli. Kiedy, w jakim terminie, proletariusze jakiego narodu doprowadzą to dzieł do końca - nie jest istotne. Istotne jest to, że lody zostały przełamane, droga jest otwarta, kierunek wskazany.
Trwajcie nadal w obłudzie, panowie kapitaliści wszystkich krajów, „broniący ojczyzny" japońskiej przed amerykańską, amerykańskiej przed japońską, francuskiej przed angielską i tak dalej! A Wy, panowie rycerze II i II1/2 Międzynarodówki wraz ze wszystkimi pacyfistycznie nastrojonymi mieszczuchami i filistrami całego świata, „wykręcajcie się" nadal „manifestami bazylejskimi" (na wzór Manifestu Bazylejskiego z 1912 roku”) od zagadnienia środków walki przeciwko wojnom imperialistycznym! Pierwsze sto milionów ludzi na kuli ziemskiej wyrwała z wojny imperialistycznej, z imperialistycznego świata pierwsza rewolucja bolszewicka. Następne rewolucje wyrwą z tych wojen i z tego świata całą ludzkość.
Sprawa ostatnia - najważniejsza, najtrudniejsza i najbardziej nie doprowadzona do końca: budownictwo gospodarcze, założenie fundamentów gospodarczych pod nowy, socjalistyczny gmach, który ma powstać na miejscu zburzonego gmachu feudalnego i na wpół zburzonego gmachu kapitalistycznego. W tej najważniejszej i najtrudniejszej dziedzinie mieliśmy najwięcej niepowodzeń, popełniliśmy najwięcej błędów. Nie można było zresztą - bez niepowodzeń i bez błędów - zapoczątkować dzieła tak zupełnie nie znanego całemu światu. A jednak dzieło to zapoczątkowaliśmy i dziś je kontynuujemy. Właśnie teraz poprzez „nową politykę ekonomiczną" naprawiamy wiele naszych błędów, uczymy się, jak bez tych błędów budować dalej gmach socjalizmu w kraju o drobnej gospodarce chłopskiej.
Trudności są ogromne. Przywykliśmy już do walki z ogromnymi trudnościami. Nie nu próżno wrogowie nasi nazwali nas „twardymi ludźmi" oraz reprezentantami „polityki łamania kości". Ale nauczyliśmy się także – przynajmniej do pewnego stopnia - innej niezbędnej w rewolucji sztuki: nauczyliśmy się giętkości, nauczyliśmy się zmieniać szybko dotychczasową taktykę i posługiwać się taktyką zupełnie odmienną, dostosowaną do zmienionych warunków obiektywnych, nauczyliśmy się dążyć do swego celu inną drogą, jeśli na danym etapie droga poprzednia nie prowadzi do celu i uniemożliwia jego osiągnięcie.
Porwani falą entuzjazmu, rozbudziwszy entuzjazm ludu - z początku ogólnopolityczny, a następnie wojenny - liczyliśmy, że wsparci tym właśnie entuzjazmem zrealizujemy w dziedzinie gospodarczej zadania równie wielkie, jak zadania zrealizowane w dziedzinie ogólnopolitycznej i wojennej. Liczyliśmy - lub może słuszniej byłoby powiedzieć: przypuszczaliśmy nie mając do tego dostatecznych podstaw - że za pomocą bezpośrednich rozporządzeń państwa proletariackiego zdołamy w kraju o drobnej gospodarce chłopskiej zorganizować produkcję państwową i państwowy podział produktów według zasad komunistycznych. Życie ujawniło nasz błąd. Okazało się, że niezbędny jest szereg szczebli przejściowych - kapitalizm państwowy i socjalizm - aby przygotować, wieloletnią pracą przygotować, przejście do komunizmu. Nie budujcie na samym tylko entuzjazmie, lecz wykorzystując entuzjazm zrodzony przez wielką rewolucję i biorąc za punkt wyjścia interes osobisty ludzi, ich osobiste zainteresowanie oraz rozrachunek gospodarczy postarajcie się zbudować najpierw mocne kładki, które w kraju o drobnej gospodarce chłopskiej prowadzić będą poprzez kapitalizm państwowy do socjalizmu; inaczej nie zbliżycie się do komunizmu, nie doprowadzicie dziesiątków milionów ludzi do komunizmu. Tak powiedziało nam życie. Tak powiedział nam obiektywny przebieg rozwoju rewolucji.
I my, którzy w ciągu trzech - czterech lat nauczyliśmy się już trochę dokonywania gwałtownych zwrotów (gdy zwrot taki jest niezbędny), zaczęliśmy starannie, uważnie, wytrwale (chociaż wciąż jeszcze nie dość starannie, nie dość uważnie, nie dość wytrwale) uczyć się dokonywania nowego zwrotu - realizowania „nowej polityki ekonomicznej". Państwo proletariackie winno stać się rozważnym, przykładającym się do pracy, znającym się na rzeczy “gospodarzem", operatywnym kupcem-hurtownikiem; w przeciwnym razie nie zdoła ono postawić na nogi pod względem ekonomicznym kraju o drobnej gospodarce chłopskiej; w dzisiejszej sytuacji, w obecnych warunkach, gdy obok nas istnieje kapitalistyczny (na razie jeszcze kapitalistyczny) Zachód - nie można w inny sposób przejść do komunizmu. Zdawałoby się, że państwo-hurtownik to taki typ gospodarczy, który daleki jest od komunizmu, jak niebo od ziemi. Ale jest to właśnie taka sprzeczność, która w praktyce, w życiu, prowadzi od drobnej gospodarki chłopskiej poprzez kapitalizm państwowy do socjalizmu. Zainteresowanie osobiste podnosi produkcję, a przede wszystkim i za wszelką cenę wzrost ten jest nam potrzebny. Handel hurtowy stwarza więzi ekonomiczne łączące miliony drobnych chłopów, pobudza ich zainteresowanie materialne, zrzesza ich, prowadzi drobnych chłopów na wyższy szczebel, jakim są różne formy więzi i zrzeszania się w samej produkcji. Rozpoczęliśmy już niezbędną przebudowę naszej polityki ekonomicznej. Odnieśliśmy już w tej dziedzinie pewne - wprawdzie niewielkie, częściowe, ale niewątpliwe sukcesy. Co się tyczy tej dziedziny nowej „nauki", kończymy już klasę wstępną. Jeżeli będziemy uczyć się wytrwale i uporczywie, jeżeli będziemy sprawdzać w doświadczeniu praktycznym każdy swój krok, jeżeli nie będziemy się cofać przed niejednokrotnym radykalnym korygowaniem swych poczynań, przed naprawianiem popełnionych błędów, jeżeli błędy te będziemy wnikliwie analizować - przejdziemy również do klas następnych. Przejdziemy cały „kurs", chociaż warunki ekonomiki światowej i polityki światowej uczyniły go o wiele dłuższym i trudniejszym, niż byśmy tego chcieli. Za wszelką cenę, choćby nie wiedzieć jak dotkliwe byty cierpienia okresu przejściowego, nędza, głód, rozprzężenie - nie upadniemy na duchu i dzieło swe doprowadzimy do zwycięskiego końca.