Napisane: luty-maj 1914 rok
Źródło:
Lenin - Dzieła Wybrane, tom I strony 788-844
Wydawca: Książka i Wiedza, Warszawa, 1949 rok
Po raz pierwszy opublikowane: w czasopiśmie „Proswieszczenie” nr.
4, 5, 6, kwiecień-czerwiec 1914 r.
Wersja elektroniczna: Polska sekcja MIA
Adaptacja: Jarosław Grota i
Wojciech Figiel -
Polska sekcja MIA
SPIS TREŚCI:
Rozdział I: Co to jest samookreślenie narodów?
Rozdział II: Historyczne konkretne postawienie zagadnienia
Rozdział III: Konkretne właściwości zagadnienia narodowego w rosji i burżuazyjno-demokratyczne jej przekształcenie
Rozdział IV: "Praktycyzm" w kwestii narodowej
Rozdział V: Liberalna burżuazja i socjalistyczni oportuniści w kwestii narodowej
Rozdział VI: Oderwanie się Norwegii od Szwecji
Rozdział VII: Uchwała londyńskiego kongresu międzynarodowego z roku 1896
Rozdział VIII: Utopista Karol Marks i praktyczna Róża Luksemburg
Rozdział IX: Program z roku 1903 i jego likwidatorzy
Paragraf dziewiąty programu marksistów rosyjskich, mówiący o prawie narodów do samookreślenia, wywołał w ostatnich czasach (jak wskazywaliśmy już w piśmie "Proswieszczenje") całą kampanię ze strony oportunistów. I likwidator rosyjski Sjemkowski w petersburskiej gazecie likwidatorskiej, i bundowiec Libman, i ukraiński narodowy socjalista Jurkiewicz—rzucili się w swych organach na ten paragraf, traktując go z miną najwyższego lekceważenia. Nie ulega wątpliwości, że ten „najazd różnojęzycznych potęg” oportunizmu na nasz marksistowski program jest w najściślejszym związku z obecnymi wahaniami nacjonalistycznymi w ogóle. Dlatego też szczegółowa analiza poruszonej kwestii wydaje nam się na czasie. Zauważmy tylko, że ani jednego samodzielnego argumentu ani jeden z wymienionych oportunistów nie przytoczył: wszyscy oni powtarzają jedynie to, co powiedziała Róża Luksemburg w swym długim artykule polskim z r. 1908—1909: "Kwestia narodowościowa i autonomia". Z "oryginalnymi" argumentami tej autorki będziemy też najczęściej liczyli się w naszym wykładzie.
Rozdział I: Co to jest samookreślenie narodów?
(1). Patrz Dzie
ła, t. XVII, str. 129-159, wyd. ros. Red,(2). Niejakiemu L. Wł. z Paryża słowo to wydaje się niemarksistowskie. Ten L. Wł. jest zabawnie „superklug” („przemądrzały”). „Przemądrzały” L. Wł. zamierza widocznie napisać rozprawę na temat wyrugowania z naszego programu-minimum (z punktu widzenia walki klasowej) wyrazów: <ludność> <lud> itp.
(3). Patrz Dzieła, t. 19, str. 236-237, 4 wyd. roś. Red,
(4). Patrz Dzieła, t. 19, str. 475-477, 4 wyd. ros. Red. i. XVII, str. 168-169. Red.
(5). Jeżeli większość narodu norweskiego opowiedziała się za monarchią, a proletariat za republiką, to przed proletariatem norweskim, na ogół mówiąc, otwierały się dwie drogi: bądź rewolucja, jeżeli warunki po temu dojrzały, bądź podporządkowanie się większości i systematyczna praca propagandowa i agitacyjna.
(6). Patrz oficjalne sprawozdanie niemieckie z Kongresu Londyńskiego: Verhandhmgen und Beschlusse des internationalen sozialistischen Arbeiter-und Gewerkschafts-Kongresses zu London, vom 27. Juli bis 1. August 1896. Berlin, 1897, S. 18. Istnieje broszura rosyjska z uchwałami kongresów międzynarodowych, w której zamiast <samookreślenia> przetłumaczono niewłaściwie: 'autonomia'.
(7). Byłoby bardzo ciekawą pracą historyczną zestawienie stanowiska polskiego szlachcica-powstańca z r. 1863 i stanowiska ogólnorosyjskiego demokraty-rewolucjonisty Czernyszewskiego, który również (podobnie jak Marks) potrafił ocenić znaczenie ruchu polskiego - ze znacznie późniejszym stanowiskiem ukraińskiego filistra Dragomanowa, który wyrażał punkt widzenia chłopa, tak jeszcze dzikiego, zaspanego, przyrosłego do swej kupy gnoju, że z 'powodu swej uzasadnionej nienawiści do pana polskiego nie mógł zrozumieć znaczenia walki tych panów dla demokracji ogólnorosyjskiej (porównaj "Istoriczeskaja Polsza i wsjerossijskaja demokratija" Dragomanowa). Dragomanow zasłużył najzupełniej na entuzjastyczne pocałunki, którymi go obdarzał później pan P. Struwe, naówczas już nacjonal-liberał.
(8). Porównaj jeszcze list Marksa do Engelsa z 3 czerwca 1867 roku: ... Z prawdziwym zadowoleniem dowiedziałem się z paryskiej korespondencji Times'a' o polonofilskich okrzykach paryżan przeciw Rosji... Pan Prou-dhon i jego drobna doktrynerska klika to nie to, co lud francuski.
(9). Nawiasem mówiąc, nie trudno zrozumieć, dlaczego przez prawo narodów do „samookreślenia” nie można, z socjaldemokratycznego punktu widzenia, rozumieć ani federacji, ani autonomii (aczkolwiek, biorąc rzeczy abstrakcyjnie, jedno i drugie pojęcie mieści się w „samookreśleniu”). Prawo do federacji jest w ogóle niedorzecznością, albowiem federacja jest umową dwustronną. Włączać do swego programu obronę federalizmu marksiści w ogóle nie mogą w żaden sposób, o tym nie ma co nawet mówić. Co się zaś tyczy autonomii, to marksiści bronią nie prawa do autonomii, lecz samej autonomii, jako ogólnej, powszechnej zasady państwa demokratycznego o różnorodnym składzie narodowym, o dużej różnicy warunków geograficznych i innych. Dlatego też uznawać „prawo narodów do autonomii” byłoby takim samym nonsensem, jak uznawać „prawo narodów do federacji”.
(10). Komunikują nam, że w letniej - 1913 r.-naradzie marksistów Rosji, marksiści polscy uczestniczyli tylko z głosem doradczym i w kwestii prawa do samookreślenia (do oderwania się) nie głosowali wcale, wypowiadając się przeciw takiemu prawu w ogóle. Rozumie się, że mieli oni całkowite prawo tak postępować i, jak poprzednio, agitować w Polsce przeciw jej oderwaniu się. Ale to niezupełnie to samo, o czym mówi Trocki, ponieważ marksiści polscy nie żądali usunięcia § 9 z programu.
(11). Patrz zwłaszcza przedmowę p. Jurkiewicza do książki p. Lewińskiego: „Narys rozwitku ukraińskoho robitniczoho ruchu w Halyczyni”, Kijiw, 1914 („Zarys rozwoju ukraińskiego ruchu robotniczego w Galicji”, Kijów, 1914. Red.).
(12). Nie trudno jest zrozumieć, że uznanie przez marksistów całej Rosji, a przede wszystkim przez Wielkorusów, prawa narodów do oderwania się bynajmniej nie wyklucza agitacji marksistów tego czy innego narodu uciśnionego przeciw oderwaniu się,, podobnie jak uznanie prawa do rozwodu nie wyklucza agitacji w tym czy innym wypadku przeciw rozwodowi. Sądzimy przeto, że nieuchronnie rosnąć będzie liczba marksistów polskich, którzy śmiać się będą z nieistniejącej „sprzeczności, „odgrzewanej” obecnie przez Sjemkowskiego i Trockiego.
(13). Ciekawe byłoby zbadać, jakim przemianom ulega np. nacjonalizm w Polsce, przeobrażając się ze szlacheckiego w burżuazyjny, a następnie w chłopski. Ludwig Bernhardt, który sam stoi na stanowisku niemieckiego Kokoszkina, opisuje w książce swojej „Das polnische Gemeinwesen im preus-sischen Staab” („Polacy w Prusach”; istnieje przekład rosyjski) zjawisko nadzwyczaj charakterystyczne: utworzenie swojego rodzaju „republiki chłopskiej” Polaków w Niemczech w postaci ścisłego "zespolenia się wszelakich spółdzielni i różnych innych związków chłopów polskich w walce o narodowość, o religię, o ‘polską’ ziemię”. Ucisk niemiecki zespolił Polaków, wyodrębnił ich, obudziwszy nacjonalizm z początku szlachty, potem burżuazji, wreszcie masy chłopskiej (zwłaszcza po rozpoczętej w r. 1873 kampanii Niemców przeciw językowi polskiemu w szkolnictwie). Na to się zanosi również w Rosji i to nie tylko w stosunku do Polski.